Czułaś, że serce rozsypuje Ci się na miliony kawałków, że przestaje bić…
Tysiące myśli krążyło Ci po głowie… Nawet nie zauważyłaś kiedy łzy zaczęły Ci
spływać po policzkach… Zayn puścił Twoją rękę i zakrył nią zapłakaną twarz.
- Ale spokojnie. – powiedział lekarz. – To wymaga potwierdzenia.
- A kiedy będzie wiadomo na 1oo%? – zapytał Malik.
- Trzeba zrobić badania. Podejrzewamy bardzo rzadki typ białaczki, na którą
choruje 1,5% leucaemików. Aby ją wykryć trzeba Pani podać lekką
chemię… - wyjaśnił po czym wyszedł.
Zayn usiadł koło Ciebie.
- Wszystko będzie dobrze… - szepnął po czym mocno przytulił.
Próbował Cię pocieszać, choć wiedziałaś, że jemu też nie jest łatwo.
- Jedź do domu. – rzuciłaś.
- Nie. – zaprotestował.
- Tak do cholery! – krzyknęłaś, bo już puszczały Ci nerwy po czym znowu się
rozpłakałaś.
- Spokojnie… - szepnął.
- Przepraszam… Musisz odpocząć… Ja też… - rzuciłaś.
- Nie masz za co. – odparł dając Ci buziaka wychodząc. – Będę o 15.
*** U reszty ***
- No co Ty robisz?! Podaj Mu! Strzelaj! – wrzeszczał Hazza, gdy grali w
PES’a.
W tym momencie drzwi się otworzyły. Wszedł Malik. Wszyscy rzucili grę i pobiegli
w Jego stronę.
- I co u Niej? Co z Nią? – pytali.
Zayn stał i się nie odzywał.
- Halo! Tu ziemia! Zayn, co z Nią? – dopytywał Liam.
Malik minął ‘tłum’ i ruszył w stronę Swojego pokoju.
- Podejrzewają u Niej białaczkę… - powiedział wychodząc z salonu.
- Co?! – wrzasnęła Lidka i chciała za Nim pobiec.
- Zostaw. – zaprotestował Lou łapiąc Ją
za rękę.
Dziewczyny się rozryczały… Jak zresztą wszyscy…
- Pójdę do Niego. – oznajmił Liam ruszając w stronę sypialni, w której był
Malik.
*puk, puk*
- Mogę? – zapytał stojąc w drzwiach.
Zayn nic nie odpowiedział. Stał i patrzył za okno.
- Podejrzewają u Niej bardzo rzadki przypadek białaczki. – zaczął. – Muszą zrobić
badania aby to potwierdzić. Podadzą Jej chemię aby ją wykryć…
Liam podszedł do Niego i najzwyczajniej w świecie Go po prostu przytulił.
<Ziam moment>
- O 15 do Niej jadę. Jedziecie ze Mną? – zaproponował Malik.
- Pewnie. – odpowiedział i wyszedł.
*** W szpitalu ***
Weszła do Ciebie cała ósemka choć lekarz prosił pojedynczo.
Powstrzymywałaś łzy, pozostali tak samo. Próbowali Ci poprawić humor w każdy
możliwy sposób.
- Jeśli przypuszczenia lekarzy okażą się błędne to… przebiegnę się po tym korytarzu nago. –
rzucił Harry a Ty mało co nie spadłaś ze śmiechu z łóżka.
- To będzie Cię zawsze chronić. – powiedział Nialler przed wyjściem wręczając
Ci naszyjnik z czterolistną koniczynką.
- Dziękuję blondasku. – podziękowałaś dając Mu buziaka w policzek.
Po półgodzinnej wizycie wszyscy wyszli a Ty zasnęłaś…
*** W czasie chemii ***
Czułaś się bardzo słabo. Chemia bardzo zniszczyła Twoją skórę, włosy czy paznokcie… Były takie dni, że nie miałaś siły nawet zjeść czy się napić…
*** Tydzień później ***
Akurat spałaś, gdy do sali wszedł lekarz.
- Mamy wyniki badań. – powiedział budząc Cię.
Szybko otworzyłaś oczy.
- Może Pan zawołać Zayna? – spytałaś.
- Tak, oczywiście. – odparł i zrobił to o co poprosiłaś.
- Już wiadomo? – dopytywał Malik gdy wszedł do sali.
- Otóż… To nie jest białaczka. – zaczął. – Od początku wykluczaliśmy pewną
możliwość i nie zrobiliśmy pewnych badań, których nie powinniśmy pominąć.
Odetchnęłaś z ulgą… Czułaś, że Twoje życie nadal ma sens i nic mu nie zagraża.
- To w takim razie co to jest? – zapytałaś po chwili.
- Najwyraźniej w świecie… - ciągnął. – Jest Pani w ciąży.
Zayn zaczął wrzeszczeć uradowany.
Uściskał lekarza i wyleciał na korytarz do pozostałej ósemki. Najpierw rzucił
się na Louisa, którego z hukiem wywalił na podłogę a następnie zaczął ściskać
każdego po kolei.
Siedziałaś na łóżku jak zahipnotyzowana i patrzyłaś na Niego jak na debila.
- Ej, ej! Spokojnie! Uściskałeś chociaż Ją? – powiedział Liam wskazując na
Ciebie palcem.
- O kurde! – złapał się za głowę i przybiegł do Ciebie.
Kucną przed Tobą.
- Kochanie… - szepnął.
Łzy zaczęły spływać Ci po policzku.
- Czemu płaczesz? – spytał zdziwiony.
- A Ty z czego się cieszysz? – zaczęłaś. – Że zniszczę Ci życie? Że masz 19 lat
i już masz dziewczynę, która jest z Tobą w ciąży? Jak Ty sobie to wyobrażasz? Dziecko na odległość…
- Słucham?! – wrzasnął oburzony. – Może psychiatry Ci potrzeba? Nie zniszczysz
mi życie! Jakie dziecko na odległość?!
- Sam idź! – rzuciłaś. – Normalnie. Ja mieszkam w Polsce, Ty w Londynie.
- I dlatego… Chcemy żebyście
przeprowadziły się do Nas. – powiedział Hazza wchodząc z resztą w sali.
- Mieszkanie w dziesiątkę?! A potem w dwunastkę!? Wam coś naprawdę padło na głowę…
- odezwała się Oliwka.
- W 12-stkę to za jakiś czas… A teraz przez jakiś czas musielibyśmy się
pomieścić w Naszym ‘małym’ domu. – wyjaśnił Malik.
- Żeby w 12-stkę! Paulina, może bliźniaki? – rzucił Niall ruszając znacząco
brwiami.
- Kolejny nienormalny! – wrzasnęłaś z przerażeniem.
- Ale zgadzacie się? – Lou wrócił do sprawy.
Popatrzyłyście na siebie z dziewczynami.
- Czemu nie… - powiedziała Eliza.
- Fuck yeah! – krzyknął Harry ‘rzucając’ się na Monikę.
- Ale… Nie będzie nas dwanaście. – oznajmiła tajemniczo Lidka.
Wszyscy skierowaliście na Nią wzrok.
- A ile?! – zapytał przerażony Liam.
- 13. – odparła. – Louis… Będziemy mieli bliźniaki.
- O good! – wrzasnął przytulając Ją.
- Hazza, pamiętasz? – rzuciła tajemniczo Monika.
- Hm? – spytał zdziwiony.
- Jutro tutaj (wskazała na korytarz) będziesz biegał nago. – wyjaśniła śmiejąc
się.
- Monika! Musiałaś?! – wrzasnął Harry po czym wszyscy wybuchnęliście śmiechem.
*** Miesiąc później ***
Właśnie wracacie z lotniska. Za Wami jedzie wielka ‘ciężarówka’ z Waszymi
rzeczami.
- Wiesz jak Cię kocham? – szepnął Ci do ucha Zayn.
- Wiem… Ale Ja Ciebie i tak mocniej. – odpowiedziałaś dając Mu buziaka.
*** 3 lata później ***
Mieszkacie z Malikiem w Swoim domu, obok Londynu. Felicite <klik> chodzi do przedszkola a Wy jesteście szczęśliwym małżeństwem. Planujecie powiększenie rodziny…One Direction nadal istnieje… Jeżdżą w trasy, na koncerty…
U Lidki i Louisa: 3 dzieci: Eleanor i Tom <klik> oraz Louis: ojciec-dziecko.
U Oliwki i Liama: kilkumiesięczny Alan. <klik>
U Moniki i Harrego: dwuletnia Darcy. <klik>
U Elizy i Nialla: kilkumiesięczne bliźniaki: Kevin i Meallan <klik> oraz dodatkowe dziecko: jedzenie.
___________________________________________________________________________I o to tak koniec… Mam nadzieję, że podobało się wszystkim, którym chciałam podziękować, że czytali… KOCHAM WAS WSZYSTKICH! :) ♥
I teraz tak na zakończenie proszę Was abyście w komentarzach napisały, że to czytałyście… To nie zajmie wiele czasu a naprawdę Mi pomoże. Wystarczy zwykłe ‘’Ja’’. Założyłam nowego bloga i jutro tutaj podam link… Mam nadzieję, że będziecie czytać :D
Jeszcze raz love you so much! ♥Directioner. xxx
Ja czytałam i fajnie, że będzie drugi blog :D
OdpowiedzUsuńJejuuu! Nie ma to jak ryczeć jak bóbr... *.*
OdpowiedzUsuńświetne :3
OdpowiedzUsuńzapraszam http://onedirectionohyea.blogspot.com/