‘’ It's time to get up, in the morning. Got McDonalds breakfast for you…’’. To Twój budzik.
- Po co Ja nastawiłam budzik na 5 rano?! – pomyślałaś.
Chciałaś już przekręcić się na drugi bok i ponownie zasnąć, ale zachciało Ci
się pić, więc postanowiłaś zejść do kuchni i czegoś się napić.
Byłaś na schodach, gdy coś usłyszałaś… Jakby płacz. Weszłaś do salonu,
zapaliłaś światło i zobaczyłaś zapłakaną Lidkę.
- Zgaś to. – powiedziała zapalając małą lampkę koło kanapy a Ty zrobiłaś to o
co poprosiła.
- Co się stało? – zapytałaś siadając koło niej.
Ta zakryła twarz w dłoniach i rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Ej, ej… Spokojnie… - szepnęłaś przytulając ją.
- Proszę, to jest moja odpowiedź. – powiedziała wręczając Ci… test ciążowy. – 2
kreski.
Zatkało Cię. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Czy gratulować czy pocieszać,
że wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży. W głębi duszy cieszyłaś się…
Choć sama nie wiesz dlaczego.
- Gratulacje! Boże zostanę ciocią! – wrzasnęłaś, bo jakoś nagle Cię olśniło.
- Debilu! Cicho! – pisknęła ‘przyszła mama’.
- On jeszcze nie wie? – zapytałaś o Louisa.
- Nie… - odpowiedziała po czym rozryczała się na nowo.
- Ej… Chodź tu… - powiedziałaś i przytuliłaś ją.
- Loui mnie zabije rozumiesz?! – chciała to krzyknąć na całe gardło, ale tylko
cicho wyszeptała.
- Co?! On?! Chyba kpisz kochanie! – rzuciłaś.
- Przecież ja mam dopiero 19 lat rozumiesz?! A On?! 20… Zniszczę Mu życie
zrozum! – po tych słowach załamała się już po całości.
- Wszystko będzie dobrze! Błagam, zaufaj mi! Już widzę jak będzie się cieszył! –
tłumaczyłaś. – A poza tym chciałabyś żeby Wasze dzieci miały takich starych
rodziców?
- Nie. Ale nie takich młodych! – odpowiedziała. – Jestem załamana. I tyle.
- Oj, przestań! – ciągnęłaś dalej. – Tylko… proszę Cie: nie zrób nic głupiego.
- Dobra… Chcę zostać sama… Wracaj do łóżka. – rzuciła.
- Na pewno…? – spytałaś.
- Tak, na pewno. – odpowiedziała szybko.
Poszłaś więc do sypialni. Cały czas o tym myślałaś. Cieszyłaś się cholernie,
ale patrząc na to realistycznie… Przecież Oni mają dopiero po 20 lat…
Nawet nie wiesz jak i kiedy zasnęłaś…
Rano obudziły Cię jakieś krzyki. Podniosłaś głowę i popatrzyliście na siebie z
Zaynem pytająco. Nie wiedzieliście o co chodzi.
- Liiidkaaa! Liiidkaaaa! – usłyszałaś z dołu i już wiedziałaś o co kaman.
- Ja pierdole! – wrzasnęłaś i zbiegłaś na parter.
- Nie widzieliście Lidki? Nie wiem gdzie jest… Komórkę zostawiła… - pytał Mr.
Carrot.
- Nie, ale błagam szukajmy Jej! Szybko! Błagam! – krzyknęłaś.
Wszyscy popatrzyli na Ciebie jak na wariatkę.
- Ee? Paulina? – skomentował Liam.
- Naprawdę nie wiesz czemu Jej nie ma? – spytałaś.
- Nie? – odpowiedział Lou.
- Ja jebie… Idź zobacz co jest w salonie, na kanapie, pod poduszką. –
oznajmiłaś. (schowałaś tam test ciążowy, który pokazała Ci rano Lidka)
Louis pobiegł, przerzucił wszystkie poduszki, wziął ‘’to’’ do ręki i stał
wmurowany. Widziałaś jak spływają Mu łzy.
- Co to jest?! – wrzasnęła Eliza.
- Ona jest… w… ciąży… - wydusił z siebie Mr. Suspenders.
Każdego zszokowały Jego słowa a Niall dusił się kawałkiem wczorajszego kurczaka.
Tomlinson usiadł na kanapie po prostu się rozpłakał. Podeszłaś
do Niego.
- Błagam Cię… Nie rób Jej tego… - powiedziałaś.
- Czego?! Przecież nawet nie wiesz jak się cieszę… Płaczę ze szczęścia… Ale po
co mam to okazywać jak Lidki tutaj nie ma? Czemu nie potrafiła Mi zaufać co?
Zastawiłbym Ją?! Kochałbym jeszcze bardziej… Jak coś się Jej… Im… stanie… -
wytłumaczył.
- Nawet tak nie mów! Zacznijmy Jej lepiej szukać i to szybko. – oznajmiłaś.
- Tylko gdzie?! – zapytali retorycznie Harry i Oliwka.
- Nie możemy zadzwonić na policję, bo przecież dopiero minęło jakieś 5 godzin.
– odezwał się Zayn.
- Taa… Gdzie mogłaby pójść? – spytał Louis.
- Hmm… Chyba do żadnych przyjaciół, bo tutaj Ich nie ma… Park? – Nie… To za
łatwe… - myślał głośno Niall wytężając Swój mózg.
- Ej a może po prostu wyszła na spacer? – rzucił Liam.
- Nie… Uwierz Mi, że nie… - odpowiedziałaś.
- Nic nie przychodzi Mi do głowy. – powiedziała Monika.
- Mam! – wrzasnęłaś na cały dom. – Wakacyjny domek!
- Tak! – potwierdził Malik. – Bardzo możliwe.
- Ok., to Ja i Paulina tam pojedziemy a Wy przeszukajcie Londyn. – oznajmił
Loui.
- Jadę z Wami. – zgłosił się Zayn.
- Dobra. – zgodził się ‘’przewodniczący’’ – To chodźcie.
Wziął kluczyki od samochodu i wyszliśmy z domu.
- Daj, Ja poprowadzę. – powiedział Mr. Mirror wyrywając Mu kluczyki.
Całą drogę Tomlinson płakał co do Niego było nie podobne. Siedział z Tobą z
tyłu. Patrzył za okno. Widziałaś jak cholernie się martwi…
- Louis… - powiedziałaś łapiąc Go za rękę.
Nic nie odpowiedział tylko odwrócił się do Ciebie i po prostu się przytulił.
- Jeśli Jej… Ja pierdole! Im się coś stanie to ja tego nie przeżyję rozumiesz?!
– rzucił.
- Nic Im się nie stanie! – odezwał się Zayn. – Nie wolno Ci nawet tak myśleć.
- Dokładnie. – poparłaś Go.
Za ok. godzinę dojechaliście na miejsce.
Tylko co otworzyłaś drzwi, Loui wybiegł z nich z prędkością światła.
Weszliście do domku. Pusto.
- Nigdzie Jej nie ma… - oznajmił załamany Tomlinson.
- Jezu… - skomentowałaś. – A Oni dzwonili?
- Tak, nie ma Jej nigdzie. – odpowiedział Malik.
- Strych!- wrzasnął Mr. Carrot i popędził na ostanie piętro a Wy za Nim.
Było tam ciemno. Jak o 12 w nocy. Nic nie widzieliście, nawet nie mogliście
znaleźć włącznika światła. W końcu *pstryk* i się rozjaśniło. To co
zobaczyliście Was zszokowało…
piątek, 30 marca 2012
poniedziałek, 26 marca 2012
ROZDZIAŁ 6 - 'PŁYWAJĄCE ZDJĘCIA'
Londyn.
Właśnie porządkowałaś szafę, żeby gdzieś upchnąć Swoje rzeczy. Akurat przekładałaś jakieś pierdoły, gdy natknęłaś się na jakieś pudełko. Małe, różowe, w czerwone serduszka. Niby nie powinnaś tego robić, ale tworzyłaś je. Z wrażenia usiadłaś. W środku była masa zdjęć Zayn z Aishą – Jego byłą dziewczyną oraz jakieś miłosne listy. Łzy napłynęły Ci do oczu. Przeglądając fotki na których są razem…. Uśmiechnięci, zakochani, na których się całują i wygłupiają po prostu się rozpłakałaś.
- Czemu On ma te wszystkie zdjęcia?! – pomyślałaś.
W tym momencie do pokoju wszedł Malik.
- Paulina?! – krzyknął i podbiegł do Ciebie.
- Zostaw, nie dotykaj mnie! – wrzasnęłaś odpychając Go.
- Proszę Cię! Daj sobie wytłumaczyć. – powiedział.
Nie słuchałaś Go. Wzięłaś bluzę i wybiegłaś z domu. Myślałaś, że Zayn pobiegnie za Tobą, ale nie zrobił tego.
- I dzięki Bogu! - pomyślałaś.
Poszłaś do parku, usiadłaś na ławce i zaczęłaś rozmyślać.
- A jeśli On ją jeszcze ją kocha? Przecież musi być jakiś powód przez który tych cholernych zdjęć nie wyrzucił! – myślałaś.
‘’ In West Philadelphia born and raised on the playground where I spent most of my days chilling out, maxing, relaxing all good…’’. To Twój telefon. ‘’Zayn dzwoni’’. Nie odebrałaś, nie miałaś ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Nie minęło 5 sekund, gdy znowu ktoś dzwonił. Tym razem Oliwka.
- Może już cały Londyn wie o tym, że się pokłóciliśmy?! – pomyślałaś sobie z wściekłością.
Siedziałaś tak 3 godziny rozmyślając i patrząc się na zakochane pary. W pewnym momencie zauważyłaś, że ktoś koło Ciebie usiadł. Malik.
- Posłuchaj. Jeju no! Ja najzwyczajniej w świecie zapomniałem o tych zdjęciach! Zapomniałem, że istnieją! – powiedział.
- Dobra, skończ. – rzuciłaś oschle.
- Błagam Cię! Uwierz mi! Tylko Ciebie kocham! Tylko! Naprawdę o nich zapomniałem! A zresztą… One już sobie pływają… - oznajmił.
- Co? Jak to pływają? – zapytałaś ze zdziwieniem.
- Noo… tak. Spuściłem je w kanalizacji… Tylko kibel się zapchał i teraz chłopcy go przepychają. – wyjaśnił a Ty wybuchłaś śmiechem. Ledwo co powstrzymałaś się od tego żeby nie położyć się na ziemi i zwijać ze śmiechu.
- Oszalałeś! – odparłaś.
- Wiem. Dla Ciebie. Dla osoby, którą kocham. Kocham najbardziej na świecie. I nigdy nie przestanę. Proszę. – szepnął wręczając Ci różowe pudełko w czerwone serduszka.
Otworzyłaś je i zobaczyłaś tam zdjęcia. Tym razem Wasze. Były w nim 2 przegrody. Jedna była pusta.
- Czemu jest przedzielone na 2 części? – zapytałaś.
- To bardzo proste. – oznajmił. – W tej są Nasze zdjęcia… A w tej obok – Nasze i Naszych dzieci.
- Chcesz mieć ze Mną dzieci? – spytałaś.
- Całą gromadkę. – odparł po czym wytarł łzy z Twoich policzków i pocałował. – Ale już się nie gniewasz?
- Nie, bo kocham Cię wariacie rozumiesz?! – rzuciłaś.
- Wiem. – odpowiedział skromnie.
- Ej, wracajmy do domu… Chyba musimy pomóc chłopcom. – powiedziałaś.
- O kurde! Chodź! – wrzasnął i rzuciliście się w bieg.
Weszliście do domu.
- Idioto! – rzucił powitalnie Hazza zbiegając z góry cały mokry. – Sam czyść sobie ten kibel!
- Wybaczcie. – wydukał Zayn śmiejąc się.
- Łap! – krzyknął Liam rzucając mu małą szczotkę do przepychania.
- Fuuuj! – wrzasnął Malik łapiąc szczotkę a następne wrzucając ją do kuchni.
- Zayn kurwa! Pomidorówka była prawie gotowa! – pisknęła z wściekłością Lidka wskazując na garnek zupy… ze szczotką w środku.
- Ale masz cela stary! – skomentował Louis po czym wszyscy wybuchliście takim śmiechem, że położyliście się na podłodze.
- Teraz sam sobie gotuj! – rzuciła Mrs. Tomlinson, której niezbyt było do śmiechu.
- No przepraszam! – powiedział Malik nie wyrabiając ze śmiechu. – Ciesz się, że nie oberwałaś jak Ja!
- Zmarnowałeś obiad! – powiedziała.
- To Ja mam pomysł! – rzucił zadowolony Niall. – Chodźmy do Nandos!
- Ooo! Dobry pomysł! – poparłaś blondaska.
- To ruszajmy. – powiedziała Monika i wyszliście.
Właśnie porządkowałaś szafę, żeby gdzieś upchnąć Swoje rzeczy. Akurat przekładałaś jakieś pierdoły, gdy natknęłaś się na jakieś pudełko. Małe, różowe, w czerwone serduszka. Niby nie powinnaś tego robić, ale tworzyłaś je. Z wrażenia usiadłaś. W środku była masa zdjęć Zayn z Aishą – Jego byłą dziewczyną oraz jakieś miłosne listy. Łzy napłynęły Ci do oczu. Przeglądając fotki na których są razem…. Uśmiechnięci, zakochani, na których się całują i wygłupiają po prostu się rozpłakałaś.
- Czemu On ma te wszystkie zdjęcia?! – pomyślałaś.
W tym momencie do pokoju wszedł Malik.
- Paulina?! – krzyknął i podbiegł do Ciebie.
- Zostaw, nie dotykaj mnie! – wrzasnęłaś odpychając Go.
- Proszę Cię! Daj sobie wytłumaczyć. – powiedział.
Nie słuchałaś Go. Wzięłaś bluzę i wybiegłaś z domu. Myślałaś, że Zayn pobiegnie za Tobą, ale nie zrobił tego.
- I dzięki Bogu! - pomyślałaś.
Poszłaś do parku, usiadłaś na ławce i zaczęłaś rozmyślać.
- A jeśli On ją jeszcze ją kocha? Przecież musi być jakiś powód przez który tych cholernych zdjęć nie wyrzucił! – myślałaś.
‘’ In West Philadelphia born and raised on the playground where I spent most of my days chilling out, maxing, relaxing all good…’’. To Twój telefon. ‘’Zayn dzwoni’’. Nie odebrałaś, nie miałaś ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Nie minęło 5 sekund, gdy znowu ktoś dzwonił. Tym razem Oliwka.
- Może już cały Londyn wie o tym, że się pokłóciliśmy?! – pomyślałaś sobie z wściekłością.
Siedziałaś tak 3 godziny rozmyślając i patrząc się na zakochane pary. W pewnym momencie zauważyłaś, że ktoś koło Ciebie usiadł. Malik.
- Posłuchaj. Jeju no! Ja najzwyczajniej w świecie zapomniałem o tych zdjęciach! Zapomniałem, że istnieją! – powiedział.
- Dobra, skończ. – rzuciłaś oschle.
- Błagam Cię! Uwierz mi! Tylko Ciebie kocham! Tylko! Naprawdę o nich zapomniałem! A zresztą… One już sobie pływają… - oznajmił.
- Co? Jak to pływają? – zapytałaś ze zdziwieniem.
- Noo… tak. Spuściłem je w kanalizacji… Tylko kibel się zapchał i teraz chłopcy go przepychają. – wyjaśnił a Ty wybuchłaś śmiechem. Ledwo co powstrzymałaś się od tego żeby nie położyć się na ziemi i zwijać ze śmiechu.
- Oszalałeś! – odparłaś.
- Wiem. Dla Ciebie. Dla osoby, którą kocham. Kocham najbardziej na świecie. I nigdy nie przestanę. Proszę. – szepnął wręczając Ci różowe pudełko w czerwone serduszka.
Otworzyłaś je i zobaczyłaś tam zdjęcia. Tym razem Wasze. Były w nim 2 przegrody. Jedna była pusta.
- Czemu jest przedzielone na 2 części? – zapytałaś.
- To bardzo proste. – oznajmił. – W tej są Nasze zdjęcia… A w tej obok – Nasze i Naszych dzieci.
- Chcesz mieć ze Mną dzieci? – spytałaś.
- Całą gromadkę. – odparł po czym wytarł łzy z Twoich policzków i pocałował. – Ale już się nie gniewasz?
- Nie, bo kocham Cię wariacie rozumiesz?! – rzuciłaś.
- Wiem. – odpowiedział skromnie.
- Ej, wracajmy do domu… Chyba musimy pomóc chłopcom. – powiedziałaś.
- O kurde! Chodź! – wrzasnął i rzuciliście się w bieg.
Weszliście do domu.
- Idioto! – rzucił powitalnie Hazza zbiegając z góry cały mokry. – Sam czyść sobie ten kibel!
- Wybaczcie. – wydukał Zayn śmiejąc się.
- Łap! – krzyknął Liam rzucając mu małą szczotkę do przepychania.
- Fuuuj! – wrzasnął Malik łapiąc szczotkę a następne wrzucając ją do kuchni.
- Zayn kurwa! Pomidorówka była prawie gotowa! – pisknęła z wściekłością Lidka wskazując na garnek zupy… ze szczotką w środku.
- Ale masz cela stary! – skomentował Louis po czym wszyscy wybuchliście takim śmiechem, że położyliście się na podłodze.
- Teraz sam sobie gotuj! – rzuciła Mrs. Tomlinson, której niezbyt było do śmiechu.
- No przepraszam! – powiedział Malik nie wyrabiając ze śmiechu. – Ciesz się, że nie oberwałaś jak Ja!
- Zmarnowałeś obiad! – powiedziała.
- To Ja mam pomysł! – rzucił zadowolony Niall. – Chodźmy do Nandos!
- Ooo! Dobry pomysł! – poparłaś blondaska.
- To ruszajmy. – powiedziała Monika i wyszliście.
środa, 21 marca 2012
ROZDZIAŁ 5 - 'ROCZNICA'
Od
tamtego zdarzenia minęło dużo czasu.
Początek wakacji. Zbliża się pierwsza rocznica poznania się.
- Boże, jak dużo zmieniło się od tamtego czasu… - myślałaś.
Pewnego wieczora siedząc z dziewczynami u Lidki rozmyślałyście jakbyście chciały spędzić ten dzień.
- Fajnie by było tam pojechać jeszcze raz… - rzuciła Oliwka.
- Ooo tak! – przytaknęłyście zgodnie.
- Ale to zależy w sumie od nich… - powiedziałaś.
- Fakt… Miejmy nadzieje, że nie zapomną. – rzekła Monika.
- Haha! No proszę Cie! – uśmiałaś się, bo byłaś pewna, że tego nie zrobią.
- Przekonamy się za kilka dni… - odezwała się Eliza. – A teraz ja lecę. Muszę się jeszcze dokończyć pakować, bo jutro rano mamy samolot.
O 20 wyszłyście od Lidki.
W domu dopchałaś walizki, wykapałaś się i zmęczona rzuciłaś się na łóżko od razu zasypiając.
Następnego dnia o 10 siedziałyście w samolocie.
- Boże jaram się jak Londyn w 1666! – wrzasnęła Eliza.
- Dobrze, że nie jak w 2013! – odezwała się Oliwka.
Na lotnisku chłopcy Was czule przywitali.
- Arr… Kocham jak masz na sobie spódniczkę. – szepnął Ci Zayn przygryzając Twoją wargę.
- A Ja jak gryziesz Moje usta… - rzuciłaś i uraczyłaś namiętnym buziakiem.
W domu czekał na Was obiad.
Po zjedzeniu Eliza i Niall poszli do siebie a Wy zostaliście w kuchni i gadaliście.
Po kilkunastu minutach po wyjściu pary zaczęliście słyszeć jakieś dziwne krzyki i jęki z Ich sypialni. Próbowaliście zachować powagę, ale niezbyt Wam to wychodziło.
- Yyy… To Ja idę na spacer. Idzie ktoś ze Mną? – przerwałaś niezręczną ciszę.
- Ja. – zgłosili się Zayn, Liam i Oliwka.
- Idę się wykąpać. Idziesz ze Mną kotek? – zapytał Louis.
- Uummm… Tak. – odpowiedziała Lidka.
- Harry chodź na dwór, popływamy w basenie! – rzuciła Monika pociągając Hazzę za rękę.
Dzień zakończył się szybko. Następne mijały całkiem zwyczajnie.
Dziś rocznica.
Wstałaś ok. 9 i zeszłaś do kuchni, w której każdy już siedział. Zjadłaś śniadanie i poszłaś się trochę ogarnąć. Dziewczyny podobnie. Myślałyście, że gdzieś pojedziecie… Ale nie zbierało się na to. Chyba po prostu zapomnieli…
- No kurwa wykrakałam! – wrzasnęła Monika, gdy oglądaliście TV.
- Boże… Dobra dziewczyny, idziecie popływać? – zapytałaś.
- Jasne. – odpowiedziały zgodnie a chłopcy popatrzyli na Ciebie ze smutkiem, że Ich nie zaprosiłaś.
- Jezu no! Zapomnieli! – żaliła się Lidka, gdy już byliście w ogrodzie.
- No Ja pierdole… - skomentowała Eliza.
Z basenu wyszłyście ok. 15. Poszłyście na górę, aby się przebrać.
Akurat zakładałaś krótką sukienkę w kwiatki, gdy do pokoju wszedł Zayn.
Przytulił Cię od Tuły po czym zawiązał Ci oczy jakąś chustką.
- Niespodzianka kochanie… - szepnął, wziął Cię za rękę i zaprowadził na dół.
- Dziewczyny jesteście tu?! – krzyknęłaś gdy byliście już na parterze.
- Tak. – odezwały się.
- Wy też jesteście ślepe i nie macie pojęcia o co chodzi? – zapytałaś.
- Też. Wytłumaczy to ktoś Nam? – rzuciła Monika.
- No niespodzianka! – odpowiedzieli chórem chłopcy.
W czasie podróży było identycznie.
- Cholery! – powiedziałaś i wyszczerzyłaś się.
- Seksiaki! – szepnęła Ci do ucha Oliwka a Ty wybuchnęłaś niepohamowanym śmiechem.
- Ok, jesteśmy. – oznajmił Liam po jakiejś godzinie.
Wyszliście z auta.
- Kocham Twoje ‘ja pierdole’. – szepnął Niall do Elizy mając na myśli słowa wypowiedziane w basenie.
Wreszcie zdjęli Wam te cholerne opaski i nie mogłyście uwierzyć co zobaczyłyście. Przed Waszymi oczami ukazało się to miejsce… To, w którym się poznaliście. Zamiast 4 małych domków, stał jeden.
- To nasze. – rzucił Louis.
- Ja pierdole. – skomentowała uroczo Mrs. Horan.
- Kupiliście to?! – zapytałaś.
- Tak. To miejsce jest nasze. Tylko nasze. – odpowiedział Zayn po czym Cię pocałował.
‘Zwiedziliście domek’ a następnie poszliście popływać. Po godzinie pluskania się w jeziorze poszłaś się przebrać. Byłaś w trakcie zakładania stanika, gdy do pokoju wparadował Malik.
- Podoba się? – zapytał tuląc Cię od tyłu.
- Jeszcze pytasz… - odpowiedziałaś.
- Nie musisz go zakładać. Nie będzie Ci potrzebny. – powiedział uśmiechając się i rzucił Cię na łóżko.
Rano wstałaś ok. 11. Zeszłaś do dużej, przytulnej kuchni, w której siedział cały podrapany Loui.
- Hej Louisie. – rzuciłaś na powitanie. – Ładnie wyglądasz.
- Idź Ty… - odpowiedział śmiejąc się.
- Lidka powinna obciąć paznokcie. – skomentowałaś po czym wybuchnę liście śmiechem.
Dzień mijał Wam zwyczajnie.
Wieczorem chłopcy przygotowali imprezę powitalną. Jedzenia od groma a alkoholu nie mniej…
- Oooo! Jedzonko! – krzyknął Nialler wybiegając z domku na taras.
Po 2 godzinach wszyscy byliście pijani w trzy dupy. Pamiętasz tylko tyle, że cały czas tańczyliście. Ty najwięcej z Hazzą, nawet nie wiesz czemu. Jedynie Liam panował nad całym chaosem. Ledwo co kontaktowałaś, nawet nie wiesz jak znalazłaś się w Swoim pokoju.
Rano otworzyłaś oczy i nie wierzyłaś w to co widzisz: obok Ciebie leżał Harry… goły. Ty leżałaś w samej bieliźnie.
- Boże Święty! Czemu tu nie leży Zayn?! – pomyślałaś.
Wyskoczyłaś szybko z łóżka, zarzuciłaś szlafrok i wyszłaś z pokoju.
Weszłaś do salonu, w którym panował istny chaos. Oliwka leżała na kanapie, Lidka na schodach, Eliza na komodzie, Monika w szafie, Niall pod stołem a Louis na wycieraczce.
Ominęłaś bałagan i poszłaś do kuchni, w której leżał Zayn… z solą w ręku.
- Po kiego chuja Mu sól?! – szepnęłaś sama do siebie.
Kilka godzin potem już wszyscy wstali.
- Chciałem Was wszystkich zaprowadzić do pokojów, ale nie miałem na to sił. – oznajmił Liam.
Z Harrym patrzyliście na siebie pytająco. Nie mogliście porozmawiać o tym co wydarzyło się tej nocy, bo nie mieliście jak. Cały czas ktoś koło Was się kręcił.
Cały dzień chodziłaś przybita… Odpychałaś Malika, gdy chciał Cię przytulić…
W nocy nie mogłaś zasnąć. Poprzednia noc nie dawała Ci spokoju. Postanowiłaś napisać smsa do Hazzy: ‘Zejdź do kuchni. Musimy pogadać. Malikowa.’.
Za 5 minut usłyszałaś, że wchodzi do jadalni. Wyskoczyłaś z łóżka i podreptałaś w Jego stronę.
- Boże Harry! Błagam powiedz mi co się wczoraj wydarzyło! – szepnęłaś.
- Spokojnie… Byłem najbardziej trzeźwy z wszystkich pijących, więc postanowiłem wszystkich odprowadzić i zacząłem od Ciebie. Zaprowadziłem Cię do pokoju i poszedłem do łazienki. Nie wiem czemu, ale potem wróciłem i położyłem się obok Ciebie. A że lunatykuję to chyba… zdjąłem bokserki…
- Coo?! – zapytałaś z niedowierzaniem.
- Taka jest prawda. Boże, uwierz mi! Przecież nie okłamałbym Cię! Nie zrobiliśmy nic złego! Przyrzekam! – tłumaczył się.
- Ale… Matko… Przysięgnij… - ciągnęłaś dalej.
- Przysięgam. – odpowiedział.
- Dobra, wracajmy do pokoi i zapomnijmy o tym. – oznajmiłaś.
- Jasne. Dobranoc. – pożegnał i dał Ci buziaka w policzek.
Dla jasności do końca wyjazdu nic ‘bombowego’ się nie wydarzyło. :)
Początek wakacji. Zbliża się pierwsza rocznica poznania się.
- Boże, jak dużo zmieniło się od tamtego czasu… - myślałaś.
Pewnego wieczora siedząc z dziewczynami u Lidki rozmyślałyście jakbyście chciały spędzić ten dzień.
- Fajnie by było tam pojechać jeszcze raz… - rzuciła Oliwka.
- Ooo tak! – przytaknęłyście zgodnie.
- Ale to zależy w sumie od nich… - powiedziałaś.
- Fakt… Miejmy nadzieje, że nie zapomną. – rzekła Monika.
- Haha! No proszę Cie! – uśmiałaś się, bo byłaś pewna, że tego nie zrobią.
- Przekonamy się za kilka dni… - odezwała się Eliza. – A teraz ja lecę. Muszę się jeszcze dokończyć pakować, bo jutro rano mamy samolot.
O 20 wyszłyście od Lidki.
W domu dopchałaś walizki, wykapałaś się i zmęczona rzuciłaś się na łóżko od razu zasypiając.
Następnego dnia o 10 siedziałyście w samolocie.
- Boże jaram się jak Londyn w 1666! – wrzasnęła Eliza.
- Dobrze, że nie jak w 2013! – odezwała się Oliwka.
Na lotnisku chłopcy Was czule przywitali.
- Arr… Kocham jak masz na sobie spódniczkę. – szepnął Ci Zayn przygryzając Twoją wargę.
- A Ja jak gryziesz Moje usta… - rzuciłaś i uraczyłaś namiętnym buziakiem.
W domu czekał na Was obiad.
Po zjedzeniu Eliza i Niall poszli do siebie a Wy zostaliście w kuchni i gadaliście.
Po kilkunastu minutach po wyjściu pary zaczęliście słyszeć jakieś dziwne krzyki i jęki z Ich sypialni. Próbowaliście zachować powagę, ale niezbyt Wam to wychodziło.
- Yyy… To Ja idę na spacer. Idzie ktoś ze Mną? – przerwałaś niezręczną ciszę.
- Ja. – zgłosili się Zayn, Liam i Oliwka.
- Idę się wykąpać. Idziesz ze Mną kotek? – zapytał Louis.
- Uummm… Tak. – odpowiedziała Lidka.
- Harry chodź na dwór, popływamy w basenie! – rzuciła Monika pociągając Hazzę za rękę.
Dzień zakończył się szybko. Następne mijały całkiem zwyczajnie.
Dziś rocznica.
Wstałaś ok. 9 i zeszłaś do kuchni, w której każdy już siedział. Zjadłaś śniadanie i poszłaś się trochę ogarnąć. Dziewczyny podobnie. Myślałyście, że gdzieś pojedziecie… Ale nie zbierało się na to. Chyba po prostu zapomnieli…
- No kurwa wykrakałam! – wrzasnęła Monika, gdy oglądaliście TV.
- Boże… Dobra dziewczyny, idziecie popływać? – zapytałaś.
- Jasne. – odpowiedziały zgodnie a chłopcy popatrzyli na Ciebie ze smutkiem, że Ich nie zaprosiłaś.
- Jezu no! Zapomnieli! – żaliła się Lidka, gdy już byliście w ogrodzie.
- No Ja pierdole… - skomentowała Eliza.
Z basenu wyszłyście ok. 15. Poszłyście na górę, aby się przebrać.
Akurat zakładałaś krótką sukienkę w kwiatki, gdy do pokoju wszedł Zayn.
Przytulił Cię od Tuły po czym zawiązał Ci oczy jakąś chustką.
- Niespodzianka kochanie… - szepnął, wziął Cię za rękę i zaprowadził na dół.
- Dziewczyny jesteście tu?! – krzyknęłaś gdy byliście już na parterze.
- Tak. – odezwały się.
- Wy też jesteście ślepe i nie macie pojęcia o co chodzi? – zapytałaś.
- Też. Wytłumaczy to ktoś Nam? – rzuciła Monika.
- No niespodzianka! – odpowiedzieli chórem chłopcy.
W czasie podróży było identycznie.
- Cholery! – powiedziałaś i wyszczerzyłaś się.
- Seksiaki! – szepnęła Ci do ucha Oliwka a Ty wybuchnęłaś niepohamowanym śmiechem.
- Ok, jesteśmy. – oznajmił Liam po jakiejś godzinie.
Wyszliście z auta.
- Kocham Twoje ‘ja pierdole’. – szepnął Niall do Elizy mając na myśli słowa wypowiedziane w basenie.
Wreszcie zdjęli Wam te cholerne opaski i nie mogłyście uwierzyć co zobaczyłyście. Przed Waszymi oczami ukazało się to miejsce… To, w którym się poznaliście. Zamiast 4 małych domków, stał jeden.
- To nasze. – rzucił Louis.
- Ja pierdole. – skomentowała uroczo Mrs. Horan.
- Kupiliście to?! – zapytałaś.
- Tak. To miejsce jest nasze. Tylko nasze. – odpowiedział Zayn po czym Cię pocałował.
‘Zwiedziliście domek’ a następnie poszliście popływać. Po godzinie pluskania się w jeziorze poszłaś się przebrać. Byłaś w trakcie zakładania stanika, gdy do pokoju wparadował Malik.
- Podoba się? – zapytał tuląc Cię od tyłu.
- Jeszcze pytasz… - odpowiedziałaś.
- Nie musisz go zakładać. Nie będzie Ci potrzebny. – powiedział uśmiechając się i rzucił Cię na łóżko.
Rano wstałaś ok. 11. Zeszłaś do dużej, przytulnej kuchni, w której siedział cały podrapany Loui.
- Hej Louisie. – rzuciłaś na powitanie. – Ładnie wyglądasz.
- Idź Ty… - odpowiedział śmiejąc się.
- Lidka powinna obciąć paznokcie. – skomentowałaś po czym wybuchnę liście śmiechem.
Dzień mijał Wam zwyczajnie.
Wieczorem chłopcy przygotowali imprezę powitalną. Jedzenia od groma a alkoholu nie mniej…
- Oooo! Jedzonko! – krzyknął Nialler wybiegając z domku na taras.
Po 2 godzinach wszyscy byliście pijani w trzy dupy. Pamiętasz tylko tyle, że cały czas tańczyliście. Ty najwięcej z Hazzą, nawet nie wiesz czemu. Jedynie Liam panował nad całym chaosem. Ledwo co kontaktowałaś, nawet nie wiesz jak znalazłaś się w Swoim pokoju.
Rano otworzyłaś oczy i nie wierzyłaś w to co widzisz: obok Ciebie leżał Harry… goły. Ty leżałaś w samej bieliźnie.
- Boże Święty! Czemu tu nie leży Zayn?! – pomyślałaś.
Wyskoczyłaś szybko z łóżka, zarzuciłaś szlafrok i wyszłaś z pokoju.
Weszłaś do salonu, w którym panował istny chaos. Oliwka leżała na kanapie, Lidka na schodach, Eliza na komodzie, Monika w szafie, Niall pod stołem a Louis na wycieraczce.
Ominęłaś bałagan i poszłaś do kuchni, w której leżał Zayn… z solą w ręku.
- Po kiego chuja Mu sól?! – szepnęłaś sama do siebie.
Kilka godzin potem już wszyscy wstali.
- Chciałem Was wszystkich zaprowadzić do pokojów, ale nie miałem na to sił. – oznajmił Liam.
Z Harrym patrzyliście na siebie pytająco. Nie mogliście porozmawiać o tym co wydarzyło się tej nocy, bo nie mieliście jak. Cały czas ktoś koło Was się kręcił.
Cały dzień chodziłaś przybita… Odpychałaś Malika, gdy chciał Cię przytulić…
W nocy nie mogłaś zasnąć. Poprzednia noc nie dawała Ci spokoju. Postanowiłaś napisać smsa do Hazzy: ‘Zejdź do kuchni. Musimy pogadać. Malikowa.’.
Za 5 minut usłyszałaś, że wchodzi do jadalni. Wyskoczyłaś z łóżka i podreptałaś w Jego stronę.
- Boże Harry! Błagam powiedz mi co się wczoraj wydarzyło! – szepnęłaś.
- Spokojnie… Byłem najbardziej trzeźwy z wszystkich pijących, więc postanowiłem wszystkich odprowadzić i zacząłem od Ciebie. Zaprowadziłem Cię do pokoju i poszedłem do łazienki. Nie wiem czemu, ale potem wróciłem i położyłem się obok Ciebie. A że lunatykuję to chyba… zdjąłem bokserki…
- Coo?! – zapytałaś z niedowierzaniem.
- Taka jest prawda. Boże, uwierz mi! Przecież nie okłamałbym Cię! Nie zrobiliśmy nic złego! Przyrzekam! – tłumaczył się.
- Ale… Matko… Przysięgnij… - ciągnęłaś dalej.
- Przysięgam. – odpowiedział.
- Dobra, wracajmy do pokoi i zapomnijmy o tym. – oznajmiłaś.
- Jasne. Dobranoc. – pożegnał i dał Ci buziaka w policzek.
Dla jasności do końca wyjazdu nic ‘bombowego’ się nie wydarzyło. :)
piątek, 16 marca 2012
ROZDZIAŁ 4 CZ.III - 'TO PRZEZE MNIE...'
-
Miał wypadek samochodowy. Leży w szpitalu w stanie krytycznym. – odpowiedziała Eliza.
W tym momencie kubek z kakao wylądował na podłodze a Ty zalałaś się łzami. Przez głowę przeszło Ci tysiące myśli. Choć nie wiedziałaś, dlaczego miał wypadek, czułaś, że to przez Ciebie, przez to co zrobiłaś.
Horanowa od razu się uspokoiła, gdy zobaczyła jak zareagowałaś. Stałaś jak wryta, cała zapłakana i trzęsłaś się ze zdenerwowania. Eliza wzięła Cię za rękę i zaprowadziła do salonu.
- Ej! Wszystko będzie dobrze, spokojnie. – próbowała Cię pocieszyć przytulając.
- To przeze mnie… - wydukałaś.
- Co?! Przecież nic jeszcze nie wiadomo. – sprostowała.
- Ale Ja wiem, że to przeze mnie rozumiesz?! – krzyknęłaś.
- Ej, ej… Spokojnie. – pocieszała Horanówna. – O 15 mamy samolot… Pojedziemy i wszystkiego się dowiemy…
- Ale chwila… Przecież On nie ma prawa jazdy prawda? To On prowadził? – zapytałaś myśląc szczegółowo.
- On… I właśnie to mnie zastanawia… - odparła.
Po 15 byłyście już w prywatnym samolocie, którego przysłali po Was chłopcy. Siedziałyście w milczeniu wszystkie cholernie przybite. Jedynie Ty płakałaś jak dziecko.
Po wylądowaniu taksówka zawiozła Was pod szpital.
Dochodząc do Sali, w której leżał Zayn myślałaś, że nie wyrobisz. W końcu ujrzałaś chłopców siedzących przed salą. Twarz miałaś całą mokrą, nawet bluzkę.
Wreszcie doszłaś… I zobaczyłaś Malika – leżącego nieruchomo na łóżku i podpiętego do jakichś urządzeń… Zaczęłaś ryczeć jeszcze bardziej, piszczeć, krzyczeć… Nikt nie mógł Cię uspokoić, bo każdy kto próbował Cię przytulić został odepchnięty. W końcu Liam mocno Cię objął i nie chciał puścić. Dałaś za wygraną i wtuliłaś się w Niego.
- To moja wina rozumiecie?! – powtarzałaś.
- Paula uspokój się! To nie jest Twoja wina! – powiedział Harry całując Cię w czoło.
- Co z nim? – wydukałaś.
Nikt nie chciał Ci odpowiedzieć, ale wreszcie odezwał się Louis:
- Nie jest z nim dobrze… Ale wyjedzie z tego!
Rozpłakałaś się na nowo.
Po kilku minutach ujrzałaś, że w Waszą stronę idzie policjant.
- Dzień dobry. John Brown. Czyj był samochód, którym jechał pan Zayn Malik? – zapytał powitalnie.
- Mój. – odpowiedział Hazza.
- Mam już dość dokładną ekspertyzę: auto jechało z prędkością 203 km/h oraz hamulce zostały przecięte… - opowiedział.
- Boże… - szepnął Niall.
- Mam jeszcze jedną prośbę: mógłbym dostać ten list pożegnalny? – zapytał komisarz.
- Co?! Jaki list?! – wrzasnęłaś.
- Proszę. – powiedział Loui wręczając policjantowi kartkę papieru.
Wyrwałaś ją, rozłożyłaś i zaczęłaś czytać:
‘’Posłuchajcie… Tamten dzień, tamten moment zapamiętam do końca życia… Te słowa, po których moje życie przestało mieć jakikolwiek sens… Bez Niej nie ma Mnie… Nie chcę żyć bez Niej… Kocham Ją najbardziej na świecie, ale Ona chyba już nie czuje tego samego do Mnie… Na zawsze w moich sercach będziecie Wy: Niall, Louis, Liam, Harry, Lidka, Monika, Eliza, Oliwka i… Paulina.
Wiecznie kochający Zayn.’’
Po przeczytaniu tego zrobiło Ci się słabo, czułaś, że zaraz upadniesz, lecz w ostatniej chwili złapał Cię Niall.
Kolejne dni spędzałaś podobnie: szpital, dom, szpital, dom… U Zayna nie było widać poprawy. Codziennie mówiłaś do Niego, powtarzałaś jak bardzo Go kochasz…
Pewnego ranka poszłaś sama do kliniki. Podeszłaś pod salę i przez szybę zauważyłaś, że Malik się wybudził. Leżał na łóżku ściskając Twoją bluzę. W tym momencie zdałaś sobie sprawę jak bardzo Cię kocha, jak bardzo Mu na Tobie zależy i co strasznego zrobiłaś odchodząc od Niego.
Wbiegłaś do środka.
- Zayn! Boże! Przepraszam! Przepraszam! Przeciee… - powiedziałaś, ale Malik nie dał Ci dokończyć.
- Baby You light up my world like nobody else… Wiem. Słyszałem co Mi mówiłaś. Spałem i nie mogłem Ci nic odpowiedzieć… - szepnął po czym pocałował.
Tydzień później Zayn wyszedł ze szpitala i razem wróciliście do domu.
W tym momencie kubek z kakao wylądował na podłodze a Ty zalałaś się łzami. Przez głowę przeszło Ci tysiące myśli. Choć nie wiedziałaś, dlaczego miał wypadek, czułaś, że to przez Ciebie, przez to co zrobiłaś.
Horanowa od razu się uspokoiła, gdy zobaczyła jak zareagowałaś. Stałaś jak wryta, cała zapłakana i trzęsłaś się ze zdenerwowania. Eliza wzięła Cię za rękę i zaprowadziła do salonu.
- Ej! Wszystko będzie dobrze, spokojnie. – próbowała Cię pocieszyć przytulając.
- To przeze mnie… - wydukałaś.
- Co?! Przecież nic jeszcze nie wiadomo. – sprostowała.
- Ale Ja wiem, że to przeze mnie rozumiesz?! – krzyknęłaś.
- Ej, ej… Spokojnie. – pocieszała Horanówna. – O 15 mamy samolot… Pojedziemy i wszystkiego się dowiemy…
- Ale chwila… Przecież On nie ma prawa jazdy prawda? To On prowadził? – zapytałaś myśląc szczegółowo.
- On… I właśnie to mnie zastanawia… - odparła.
Po 15 byłyście już w prywatnym samolocie, którego przysłali po Was chłopcy. Siedziałyście w milczeniu wszystkie cholernie przybite. Jedynie Ty płakałaś jak dziecko.
Po wylądowaniu taksówka zawiozła Was pod szpital.
Dochodząc do Sali, w której leżał Zayn myślałaś, że nie wyrobisz. W końcu ujrzałaś chłopców siedzących przed salą. Twarz miałaś całą mokrą, nawet bluzkę.
Wreszcie doszłaś… I zobaczyłaś Malika – leżącego nieruchomo na łóżku i podpiętego do jakichś urządzeń… Zaczęłaś ryczeć jeszcze bardziej, piszczeć, krzyczeć… Nikt nie mógł Cię uspokoić, bo każdy kto próbował Cię przytulić został odepchnięty. W końcu Liam mocno Cię objął i nie chciał puścić. Dałaś za wygraną i wtuliłaś się w Niego.
- To moja wina rozumiecie?! – powtarzałaś.
- Paula uspokój się! To nie jest Twoja wina! – powiedział Harry całując Cię w czoło.
- Co z nim? – wydukałaś.
Nikt nie chciał Ci odpowiedzieć, ale wreszcie odezwał się Louis:
- Nie jest z nim dobrze… Ale wyjedzie z tego!
Rozpłakałaś się na nowo.
Po kilku minutach ujrzałaś, że w Waszą stronę idzie policjant.
- Dzień dobry. John Brown. Czyj był samochód, którym jechał pan Zayn Malik? – zapytał powitalnie.
- Mój. – odpowiedział Hazza.
- Mam już dość dokładną ekspertyzę: auto jechało z prędkością 203 km/h oraz hamulce zostały przecięte… - opowiedział.
- Boże… - szepnął Niall.
- Mam jeszcze jedną prośbę: mógłbym dostać ten list pożegnalny? – zapytał komisarz.
- Co?! Jaki list?! – wrzasnęłaś.
- Proszę. – powiedział Loui wręczając policjantowi kartkę papieru.
Wyrwałaś ją, rozłożyłaś i zaczęłaś czytać:
‘’Posłuchajcie… Tamten dzień, tamten moment zapamiętam do końca życia… Te słowa, po których moje życie przestało mieć jakikolwiek sens… Bez Niej nie ma Mnie… Nie chcę żyć bez Niej… Kocham Ją najbardziej na świecie, ale Ona chyba już nie czuje tego samego do Mnie… Na zawsze w moich sercach będziecie Wy: Niall, Louis, Liam, Harry, Lidka, Monika, Eliza, Oliwka i… Paulina.
Wiecznie kochający Zayn.’’
Po przeczytaniu tego zrobiło Ci się słabo, czułaś, że zaraz upadniesz, lecz w ostatniej chwili złapał Cię Niall.
Kolejne dni spędzałaś podobnie: szpital, dom, szpital, dom… U Zayna nie było widać poprawy. Codziennie mówiłaś do Niego, powtarzałaś jak bardzo Go kochasz…
Pewnego ranka poszłaś sama do kliniki. Podeszłaś pod salę i przez szybę zauważyłaś, że Malik się wybudził. Leżał na łóżku ściskając Twoją bluzę. W tym momencie zdałaś sobie sprawę jak bardzo Cię kocha, jak bardzo Mu na Tobie zależy i co strasznego zrobiłaś odchodząc od Niego.
Wbiegłaś do środka.
- Zayn! Boże! Przepraszam! Przepraszam! Przeciee… - powiedziałaś, ale Malik nie dał Ci dokończyć.
- Baby You light up my world like nobody else… Wiem. Słyszałem co Mi mówiłaś. Spałem i nie mogłem Ci nic odpowiedzieć… - szepnął po czym pocałował.
Tydzień później Zayn wyszedł ze szpitala i razem wróciliście do domu.
czwartek, 15 marca 2012
ROZDZIAŁ 4 CZ.II - 'CRY'
Późnym
wieczorem byłaś już w Polsce. Wysiadłaś z samolotu jak w amoku. Cały czas
płakałaś. Nie wiedziałaś co się dzieje. Zamówiłaś szybko taksówkę i wróciłaś do
domu. W progu mieszkania rzuciłaś walizki i od razu pobiegłaś do siebie.
Położyłaś się na łóżku i kontynuowałaś, ale szybko zasnęłaś po męczącej podróży
i… najgorszym dniu w Twoim życiu.
Rano o 8 obudził Cię dzwonek do drzwi. Zwlekłaś się z łóżka i podreptałaś otworzyć. Ledwo co przekręciłaś klucz, do mieszkania wpadły Twoje przyjaciółki.
- Paulina o co chodzi?! – wrzasnęła Lidka.
- O co poszło?! – darła się Oliwka.
- Dlaczego?! – piszczała ze zdenerwowania Monika.
Rozpłakałaś się.
- Nie płacz Paula… - powiedziała pocieszająco Eliza.
Opowiedziałaś Im całą historie i dlaczego zdecydowałaś się na zerwanie.
- Jezu… Kochana… - pocieszała Monika.
- Dzisiaj całą noc przegadałam na Skype z Louisem. – rzuciła Lidka. – Nigdy nie widział Zayna takiego załamanego. Nie odzywa się do nikogo, siedzi zamknięty w pokoju…
- Proszę Was dziewczyny! Nie katujcie mnie… Pomóżcie Mi! Pomóżcie o Nim zapomnieć! – powiedziałaś.
- Przemyślałaś to? – zapytała Eliza.
- Tak… Bardzo dobrze… - odpowiedziałaś.
- Kochasz Go? – kolejne pytanie zadała Monika.
- Dobra, chcę zostać sama… - szepnęłaś przez łzy.
Wyszły a Ty poszłaś do kuchni, wzięłaś chipsy, lody i inne megakaloryczne jedzenie i usiadłaś na kanapie. Włączyłaś TV i zaczęłaś oglądać jakieś romantyczne komedie. Potem położyłaś się spać. Ok 17 przebudziłaś się i wyciągnęłaś telefon z torby. Wzięłaś go do ręki i zastanawiałaś się czy włączyć. Zrobiłaś to. Miałaś 384 nieodebranych połączeń od Zayna, 82 od Nialla, 102 od Liama, 65 od Louisa, 43 od Harrego oraz 97 nieodebranych wiadomości od Malika. Szybko go wyłączyłaś i rzuciłaś nim o ścianę. Rozpłakałaś się na nowo.
Kolejne dni mijały podobnie.
Pewnego ranka postanowiłaś, że nie możesz tak dalej. Poszłaś do sklepu po nową kartę, zmieniałaś Twittera oraz wyszłaś na świeże powietrze. Dziewczynom nie pozwoliłaś aby cokolwiek działały w Waszej sprawie. Po południu, gdy zmęczona spacerem czytałaś w kuchni popijając herbatę usłyszałaś dzwonek do drzwi. Otworzyłaś je bez większego namysłu. Przed nimi stał Zayn. Tylko co Go ujrzałaś zamknęłaś je z prędkością światła.
- Błagam! Porozmawiajmy! – krzyknął po drugiej stronie drzwi.
- Nie. Proszę Cię… Odejdź, wyjedź… To koniec. – odpowiedziałaś i pobiegłaś na górę. Dzwonił dzwonkiem chyba jeszcze przed godzinę, leżałaś na łóżku i próbowałaś tego nie słyszeć.
Przed 4 kolejne dni sytuacje były identyczne, lecz potem już dał Ci spokój… Wyjechał…
Lecz następnego dnia znów usłyszałaś dzwonek.
- Muszę Go zmienić, zbrzydł Mi. – pomyślałaś.
Przed drzwiami stał listonosz. Spokojnie otworzyłaś, Odebrałaś jakieś listy, podziękowałaś i już chciałaś zamknąć drzwi, gdy nagle zza ściany wybiegli: Liam, Niall, Louis i Harry.
Odepchnęli listonosza i wpadli do domu. Ty pożegnałaś posłańca i poszłaś do chłopców.
- Paulina czy Ty oszalałaś?! – krzyczał Lou.
- Czemu?! Dlaczego?! – pytał Niam.
Rozryczłaś się i usiadłaś.
- Przestańcie… Proszę… - wyszeptałaś zakrywając twarz.
- Nie płacz… - powiedział blondasek podchodząc do Ciebie i przytulając.
- Przecież Mi też nie jest łatwo! Nie jest Mi łatwo rozstać się z osobą, którą… Oj, dobra skończymy rozmowę. – rzuciłaś.
- No właśnie! Osobę, którą kochasz! Czemu powiedziałaś, że już Go nie kochasz, że to koniec? Boże, żebyś widziała w jakim jest stanie! Nigdzie nie wychodzi, mało się odzywa, cały czas przesiaduje w Swoim… Waszym pokoju... A co najlepsze, nie chce chodzić w ogóle na żadne próby. – odezwał się Mr. Carrot.
- Niech poszuka pocieszenia u Kate! A jeśli o to chodzi, to przepraszam, że rozwalam Wam boysband.
- Boże a Ty znowu z tą całą Kate! Dla jasności – nie mają ze sobą żadnego kontaktu. – rzucił Harry sprostowanie.
- Paula! Przecież nie chodziło Mi o to, że rozwalasz w jakiś sposób One Direction. Chodzi o to, że nie jest sobą… Zależy Nam na Jego… Cholera! Waszym szczęściu! – wyjaśnił Louis.
- Przepraszam Was za wszystko… A teraz chcę zostać sama. – powiedziałaś pożegnalnie.
Chłopcy wyszli a Ty zalałaś się łzami.
Następnego dnia wstałaś dość wcześnie. Podreptałaś do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Akurat niosłaś kakao do salonu, gdy usłyszałaś dzwonek do drzwi. Poszłaś otworzyć. To była Eliza. Cała zapłakana i roztrzęsiona.
- Boże! Eliza! Co się stało?! – zapytałaś wpuszczając Ją do środka.
- Zaa… Zaayy… Zaayynn… - jąkała się płacząc i nie mogąc dokończyć.
- Co z Nim?! – wrzasnęłaś.
Rano o 8 obudził Cię dzwonek do drzwi. Zwlekłaś się z łóżka i podreptałaś otworzyć. Ledwo co przekręciłaś klucz, do mieszkania wpadły Twoje przyjaciółki.
- Paulina o co chodzi?! – wrzasnęła Lidka.
- O co poszło?! – darła się Oliwka.
- Dlaczego?! – piszczała ze zdenerwowania Monika.
Rozpłakałaś się.
- Nie płacz Paula… - powiedziała pocieszająco Eliza.
Opowiedziałaś Im całą historie i dlaczego zdecydowałaś się na zerwanie.
- Jezu… Kochana… - pocieszała Monika.
- Dzisiaj całą noc przegadałam na Skype z Louisem. – rzuciła Lidka. – Nigdy nie widział Zayna takiego załamanego. Nie odzywa się do nikogo, siedzi zamknięty w pokoju…
- Proszę Was dziewczyny! Nie katujcie mnie… Pomóżcie Mi! Pomóżcie o Nim zapomnieć! – powiedziałaś.
- Przemyślałaś to? – zapytała Eliza.
- Tak… Bardzo dobrze… - odpowiedziałaś.
- Kochasz Go? – kolejne pytanie zadała Monika.
- Dobra, chcę zostać sama… - szepnęłaś przez łzy.
Wyszły a Ty poszłaś do kuchni, wzięłaś chipsy, lody i inne megakaloryczne jedzenie i usiadłaś na kanapie. Włączyłaś TV i zaczęłaś oglądać jakieś romantyczne komedie. Potem położyłaś się spać. Ok 17 przebudziłaś się i wyciągnęłaś telefon z torby. Wzięłaś go do ręki i zastanawiałaś się czy włączyć. Zrobiłaś to. Miałaś 384 nieodebranych połączeń od Zayna, 82 od Nialla, 102 od Liama, 65 od Louisa, 43 od Harrego oraz 97 nieodebranych wiadomości od Malika. Szybko go wyłączyłaś i rzuciłaś nim o ścianę. Rozpłakałaś się na nowo.
Kolejne dni mijały podobnie.
Pewnego ranka postanowiłaś, że nie możesz tak dalej. Poszłaś do sklepu po nową kartę, zmieniałaś Twittera oraz wyszłaś na świeże powietrze. Dziewczynom nie pozwoliłaś aby cokolwiek działały w Waszej sprawie. Po południu, gdy zmęczona spacerem czytałaś w kuchni popijając herbatę usłyszałaś dzwonek do drzwi. Otworzyłaś je bez większego namysłu. Przed nimi stał Zayn. Tylko co Go ujrzałaś zamknęłaś je z prędkością światła.
- Błagam! Porozmawiajmy! – krzyknął po drugiej stronie drzwi.
- Nie. Proszę Cię… Odejdź, wyjedź… To koniec. – odpowiedziałaś i pobiegłaś na górę. Dzwonił dzwonkiem chyba jeszcze przed godzinę, leżałaś na łóżku i próbowałaś tego nie słyszeć.
Przed 4 kolejne dni sytuacje były identyczne, lecz potem już dał Ci spokój… Wyjechał…
Lecz następnego dnia znów usłyszałaś dzwonek.
- Muszę Go zmienić, zbrzydł Mi. – pomyślałaś.
Przed drzwiami stał listonosz. Spokojnie otworzyłaś, Odebrałaś jakieś listy, podziękowałaś i już chciałaś zamknąć drzwi, gdy nagle zza ściany wybiegli: Liam, Niall, Louis i Harry.
Odepchnęli listonosza i wpadli do domu. Ty pożegnałaś posłańca i poszłaś do chłopców.
- Paulina czy Ty oszalałaś?! – krzyczał Lou.
- Czemu?! Dlaczego?! – pytał Niam.
Rozryczłaś się i usiadłaś.
- Przestańcie… Proszę… - wyszeptałaś zakrywając twarz.
- Nie płacz… - powiedział blondasek podchodząc do Ciebie i przytulając.
- Przecież Mi też nie jest łatwo! Nie jest Mi łatwo rozstać się z osobą, którą… Oj, dobra skończymy rozmowę. – rzuciłaś.
- No właśnie! Osobę, którą kochasz! Czemu powiedziałaś, że już Go nie kochasz, że to koniec? Boże, żebyś widziała w jakim jest stanie! Nigdzie nie wychodzi, mało się odzywa, cały czas przesiaduje w Swoim… Waszym pokoju... A co najlepsze, nie chce chodzić w ogóle na żadne próby. – odezwał się Mr. Carrot.
- Niech poszuka pocieszenia u Kate! A jeśli o to chodzi, to przepraszam, że rozwalam Wam boysband.
- Boże a Ty znowu z tą całą Kate! Dla jasności – nie mają ze sobą żadnego kontaktu. – rzucił Harry sprostowanie.
- Paula! Przecież nie chodziło Mi o to, że rozwalasz w jakiś sposób One Direction. Chodzi o to, że nie jest sobą… Zależy Nam na Jego… Cholera! Waszym szczęściu! – wyjaśnił Louis.
- Przepraszam Was za wszystko… A teraz chcę zostać sama. – powiedziałaś pożegnalnie.
Chłopcy wyszli a Ty zalałaś się łzami.
Następnego dnia wstałaś dość wcześnie. Podreptałaś do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Akurat niosłaś kakao do salonu, gdy usłyszałaś dzwonek do drzwi. Poszłaś otworzyć. To była Eliza. Cała zapłakana i roztrzęsiona.
- Boże! Eliza! Co się stało?! – zapytałaś wpuszczając Ją do środka.
- Zaa… Zaayy… Zaayynn… - jąkała się płacząc i nie mogąc dokończyć.
- Co z Nim?! – wrzasnęłaś.
niedziela, 11 marca 2012
ROZDZIAŁ 4 CZ.I - 'THE END?'
Środa
wieczór. Wracałaś z treningu. Byłaś tancerką w Egurrola Dance Studio. Tak właśnie poznałaś Elizę i Monikę.
Weszłaś do domu, rzuciłaś torbę i usiadłaś. Zaczęłaś rozmyślać. Między Tobą a Zaynem coś się popsuło. Coraz rzadziej dzwonił, smsował… Rozmawiając z Nim nie mówił, że Cie kocha tak często jak kiedyś. Miałaś wrażenie, że rozmawia z Tobą bez jakiejkolwiek chęci, że już nie ma na to ochoty…
Weszłaś do pokoju, włączyłaś laptopa. Otworzyłaś jakąś stronę, na której ludzie piszą i wypowiadają się na temat związków na odległość. Każdy pisał, że to nie ma sensu, że to nie przetrwa… Posmutniałaś.
- Może to i jest prawda… Wszystko się jebie… - myślałaś.
2 dni i 2 noce dumałaś co będzie z Wami. W końcu postanowiłaś pojechać do Malika. Zadzwoniłaś do Niego i oznajmiłaś, że za 3 dni masz samolot.
- Chyba się ucieszył… - pomyślałaś. – Ale to i tak już nie ma znaczenia…
W poniedziałkowy wieczór siedziałaś na kompie, tweetowałaś i przeglądałaś portale z gwiazdami. W pewnym momencie natknęłaś się na zdjęcie Zayna i jakiejś dziewczyny: ‘Nowy romans?!’. Jak to zobaczyłaś mało nie zemdlałaś.
- Kto to jest do cholery?! – krzyknęłaś.
Po przeczytaniu wywnioskowałaś, że to jakaś dziewczyna do nowego teledysku.
- Boże… Już nie jest tak jak wcześniej… Jest inaczej… Po prostu już mnie nie kocha… - pomyślałaś, zamknęłaś Netbooka i położyłaś się na łóżku zalewając łzami.
Dziś dzień Twojego wyjazdu. W samolocie znów płakałaś. To będzie najtrudniejsza wizyta u Malika…
W domu Zayn czule Cię przywitał, o dziwo był nawet bardzo szczęśliwy, że go odwiedziłaś.
Cały czas chodziłaś nieobecna, jakby smutna. Myślałaś co robić. Widząc Zayna takiego uśmiechniętego i czując Jego pocałunki na Twoich ustach myślałaś ‘przecież Ja tego nie zrobię!’, ale wtedy przypominałaś sobie te zdjęcia… jak wszystko się jebie… związki na odległość…
Pewnego popołudnia kończąc się przebierać usłyszałaś dzwonek do drzwi. Ubrana w białe, krótkie spodenki, szarą bluzkę, czarne szelki, czerwone Vans’y i włosy ładnie upięte zeszłaś na dół.
- To ja lafirynda! – krzyknęłaś w myślach widząc czule witającą się ‘bitch’ z Malikiem. – Z chłopakami to zwykłe ‘cześć’…
- Ooo! Poznajcie się! To jesss…
- Cześć. – rzuciłaś nie dając dokończyć Zaynowi przedstawiania Was i weszłaś do sypialni Louisa po jakieś inne szelki a Oni usiedli w kuchni.
Chciałaś pokazać Jej jaki masz świetny kontakt z chłopcami. Oni chyba też za Nią nie przepadali, więc ‘plan’ się powiódł.
Postanowiłaś wyjść na imprezę aby się w jakiś sposób ‘wyżyć’. Akurat kończyłaś się szykować, gdy usłyszałaś, że Kate (bo tak miała na imię) wychodzi.
Do sypialni wszedł Malik. Chyba go trochę zamurowało, gdy zobaczył Cię jak pięknie wyglądasz, ale nic nie powiedział, nawet nie zapytał gdzie masz zamiar wyjść.
- Paulina o co chodzi? Przecież to tylko koleżanka… - tłumaczył się w sprawie z Kate.
- Tak, tak wiem! – krzyknęłaś rzucając w Jego stronę kartki z wydrukowaną stroną z Pudelka na której piszą o Nim i tej ‘bitch’. Podniósł i zaczął czytać. Nie wiedział jak się ma wytłumaczyć…
Po schodach ledwo co zeszłaś. Miałaś na sobie chyba 20cm-owe, błyszczące szpilki, krótką, obcisłą sukienkę, trochę biżuterii i pięknie wyprostowane włosy.
Chłopców również zamurowało, bo chyba nie widzieli Cię jeszcze tak pięknie wyglądającej.
- Wychodzicie piękna? – zapytał Niall.
- Ja wychodzę. Pa. – odparłaś zamykając za sobą drzwi i wsiadając do taksówki.
Następne dni mijały Wam ‘zwyczajnie’. Nie byłaś już obrażona, nie chciałaś się z Nim… rozstawać w kłótni…
Dziś dzień Twojego wyjazdu. Za 3 godziny masz samolot.
- To będzie najgorszy moment w moim życiu… - pomyślałaś kończąc się pakować płacząc. Wytarłaś łzy i zeszłaś do salonu, w którym siedział tylko Zayn, bo chłopcy wyszli z domu.
- Możemy porozmawiać? – zapytałaś.
- Pewnie. – rzucił wyłączając TV.
- Boże, Zayn… Dobrze wiesz, że coś się jebie… Nie jest tak jak wcześniej… Związki na odległość… Pf… Matko, przecież wiesz, że to nigdy nie przetrwa… - mówiłaś i czułaś, że łzy podchodzą Ci do oczu. – Te wszystkie spotkania co miesiąc… Ja tak nie chcę… Nie mam na to siły… Coś się zmieniło i nie wiem czy nadal Mnie kochasz… Słuchaj, Boże… Zakończmy to… Proszę… - dokończyłaś i rozpłakałaś się.
- Słucham?!?! – wrzasnął.
- Tak będzie lepiej… - odpowiedziałaś zakrywając twarz.
- Dobrze wiesz, że Cię kocham… Ale ja nie wiem czy Ty mnie… - zapytał.
Nie wiedziałaś co odpowiedzieć, ale odpowiedź była prosta: kochałaś Go, mocno, mocno.
- Nie. – odparłaś i czułaś się fatalnie kłamiąc.
‘Będzie lepiej, że tak odpowiedziałam…’ pomyślałaś.
Płacząc wzięłaś walizki i wybiegłaś z domu. Malik został. Stał zalany we łzach. Telefon wyłączyłaś.
Wsiadłaś do taksówki, potem samolotu cały czas rozpaczając…
Weszłaś do domu, rzuciłaś torbę i usiadłaś. Zaczęłaś rozmyślać. Między Tobą a Zaynem coś się popsuło. Coraz rzadziej dzwonił, smsował… Rozmawiając z Nim nie mówił, że Cie kocha tak często jak kiedyś. Miałaś wrażenie, że rozmawia z Tobą bez jakiejkolwiek chęci, że już nie ma na to ochoty…
Weszłaś do pokoju, włączyłaś laptopa. Otworzyłaś jakąś stronę, na której ludzie piszą i wypowiadają się na temat związków na odległość. Każdy pisał, że to nie ma sensu, że to nie przetrwa… Posmutniałaś.
- Może to i jest prawda… Wszystko się jebie… - myślałaś.
2 dni i 2 noce dumałaś co będzie z Wami. W końcu postanowiłaś pojechać do Malika. Zadzwoniłaś do Niego i oznajmiłaś, że za 3 dni masz samolot.
- Chyba się ucieszył… - pomyślałaś. – Ale to i tak już nie ma znaczenia…
W poniedziałkowy wieczór siedziałaś na kompie, tweetowałaś i przeglądałaś portale z gwiazdami. W pewnym momencie natknęłaś się na zdjęcie Zayna i jakiejś dziewczyny: ‘Nowy romans?!’. Jak to zobaczyłaś mało nie zemdlałaś.
- Kto to jest do cholery?! – krzyknęłaś.
Po przeczytaniu wywnioskowałaś, że to jakaś dziewczyna do nowego teledysku.
- Boże… Już nie jest tak jak wcześniej… Jest inaczej… Po prostu już mnie nie kocha… - pomyślałaś, zamknęłaś Netbooka i położyłaś się na łóżku zalewając łzami.
Dziś dzień Twojego wyjazdu. W samolocie znów płakałaś. To będzie najtrudniejsza wizyta u Malika…
W domu Zayn czule Cię przywitał, o dziwo był nawet bardzo szczęśliwy, że go odwiedziłaś.
Cały czas chodziłaś nieobecna, jakby smutna. Myślałaś co robić. Widząc Zayna takiego uśmiechniętego i czując Jego pocałunki na Twoich ustach myślałaś ‘przecież Ja tego nie zrobię!’, ale wtedy przypominałaś sobie te zdjęcia… jak wszystko się jebie… związki na odległość…
Pewnego popołudnia kończąc się przebierać usłyszałaś dzwonek do drzwi. Ubrana w białe, krótkie spodenki, szarą bluzkę, czarne szelki, czerwone Vans’y i włosy ładnie upięte zeszłaś na dół.
- To ja lafirynda! – krzyknęłaś w myślach widząc czule witającą się ‘bitch’ z Malikiem. – Z chłopakami to zwykłe ‘cześć’…
- Ooo! Poznajcie się! To jesss…
- Cześć. – rzuciłaś nie dając dokończyć Zaynowi przedstawiania Was i weszłaś do sypialni Louisa po jakieś inne szelki a Oni usiedli w kuchni.
Chciałaś pokazać Jej jaki masz świetny kontakt z chłopcami. Oni chyba też za Nią nie przepadali, więc ‘plan’ się powiódł.
Postanowiłaś wyjść na imprezę aby się w jakiś sposób ‘wyżyć’. Akurat kończyłaś się szykować, gdy usłyszałaś, że Kate (bo tak miała na imię) wychodzi.
Do sypialni wszedł Malik. Chyba go trochę zamurowało, gdy zobaczył Cię jak pięknie wyglądasz, ale nic nie powiedział, nawet nie zapytał gdzie masz zamiar wyjść.
- Paulina o co chodzi? Przecież to tylko koleżanka… - tłumaczył się w sprawie z Kate.
- Tak, tak wiem! – krzyknęłaś rzucając w Jego stronę kartki z wydrukowaną stroną z Pudelka na której piszą o Nim i tej ‘bitch’. Podniósł i zaczął czytać. Nie wiedział jak się ma wytłumaczyć…
Po schodach ledwo co zeszłaś. Miałaś na sobie chyba 20cm-owe, błyszczące szpilki, krótką, obcisłą sukienkę, trochę biżuterii i pięknie wyprostowane włosy.
Chłopców również zamurowało, bo chyba nie widzieli Cię jeszcze tak pięknie wyglądającej.
- Wychodzicie piękna? – zapytał Niall.
- Ja wychodzę. Pa. – odparłaś zamykając za sobą drzwi i wsiadając do taksówki.
Następne dni mijały Wam ‘zwyczajnie’. Nie byłaś już obrażona, nie chciałaś się z Nim… rozstawać w kłótni…
Dziś dzień Twojego wyjazdu. Za 3 godziny masz samolot.
- To będzie najgorszy moment w moim życiu… - pomyślałaś kończąc się pakować płacząc. Wytarłaś łzy i zeszłaś do salonu, w którym siedział tylko Zayn, bo chłopcy wyszli z domu.
- Możemy porozmawiać? – zapytałaś.
- Pewnie. – rzucił wyłączając TV.
- Boże, Zayn… Dobrze wiesz, że coś się jebie… Nie jest tak jak wcześniej… Związki na odległość… Pf… Matko, przecież wiesz, że to nigdy nie przetrwa… - mówiłaś i czułaś, że łzy podchodzą Ci do oczu. – Te wszystkie spotkania co miesiąc… Ja tak nie chcę… Nie mam na to siły… Coś się zmieniło i nie wiem czy nadal Mnie kochasz… Słuchaj, Boże… Zakończmy to… Proszę… - dokończyłaś i rozpłakałaś się.
- Słucham?!?! – wrzasnął.
- Tak będzie lepiej… - odpowiedziałaś zakrywając twarz.
- Dobrze wiesz, że Cię kocham… Ale ja nie wiem czy Ty mnie… - zapytał.
Nie wiedziałaś co odpowiedzieć, ale odpowiedź była prosta: kochałaś Go, mocno, mocno.
- Nie. – odparłaś i czułaś się fatalnie kłamiąc.
‘Będzie lepiej, że tak odpowiedziałam…’ pomyślałaś.
Płacząc wzięłaś walizki i wybiegłaś z domu. Malik został. Stał zalany we łzach. Telefon wyłączyłaś.
Wsiadłaś do taksówki, potem samolotu cały czas rozpaczając…
sobota, 10 marca 2012
ROZDZIAŁ 3 CZ.II - '(NIE)SPODZIEWANY GOŚĆ'
Wtorek
rano. Wstałaś dość wcześnie i zeszłaś do kuchni aby zrobić sobie śniadanie, w
której nikogo nie było. Miałaś na sobie tylko satynową koszulkę i szlafrok. Było
Ci jakoś chłodno. Zawiązałaś podomkę i zarzuciłaś kaptur. Akurat robiłaś sobie
kanapkę, gdy poczułaś, że ktoś objął Cię od tyłu i zaczął całować po szyi.
Uśmiechnęłaś się, odwróciłaś i już chciałaś pocałować ‘ktosia’, gdy zobaczyłaś,
że to… Louis!
- Loui?! Boże, myślałam, że to Zayn! Co Ty do cholery robisz?! – zapytałaś wykrzykując.
- Eee? Paulina? Myślałem, że to Lidka… - odparł.
- Przecież one są w Polsce! – rzuciłaś.
Ten tylko machną ręką i palcem co wskazywało, że jest pijany i wrócił do pokoju.
- Maatkoo… - szepnęłaś sama do siebie wycierając szyje.
Usiadłaś i zjadłaś.
- Przydałaby się jakaś poranna kawa. – pomyślałaś.
Włączając ekspres znowu poczułaś, że ktoś Cię obejmuje od tyłu i zaczyna całować po szyi.
- Louis do cholery! – wrzasnęłaś.
Odwróciłaś się i zamurowało Cie. Przed Tobą stał Zayn.
- Boże… Kochanie… To nie tak… - mówiłaś przez śmiech i nie wiedziałaś jak to wyjaśnić.
- A jak?! – zapytał oburzony i odsunął się od Ciebie.
Musiałaś Mu powiedzieć o tym co niedawno zaszło.
Ten po wysłuchaniu tego nalał zimnej wody do największego kubka jaki znalazł, pobiegł do pokoju Loui’ego i chlusnął mu tym w twarz.
- Ty idioto! – wrzasnął na cały dom.
Tomlinson zerwał się z łóżka.
- Co? Co? Ale o co chodzi? - dopytywał się ledwo co kontaktujący pan szelek.
- Lidka! Ja Ci dam kurwa Lidkę! – rzucił Malik i wybuchnął śmiechem.
- Zayn no! Nie dość, że w nocy nie dacie spać to jeszcze rano nie dacię się wyspać! – krzyknął Liam.
- Kochany wariat. – powiedziałaś dając mu całusa.
Po południu oglądając TV dołączył do Was Louis i zaczął przepraszać. Malik pogroził Mu tylko palcem i wszyscy wybuchneli śmiechem.
- Aaa… Wyjeżdżamy w piątek, nie sobotę. – wspomniał Niall.
- Gdzie? – zapytałaś.
- To nie wiesz? – zdziwił się Harry. – Jedziemy do domów.
- A Ty Zayn? – spytałaś.
- Ja byłem 2 tygodnie temu. – odpowiedział.
– Cały dom dla Nas. – dodałaś machając brwiami.
- No nie całkiem… W piątek przyjeżdża James. – odparł Louis.
- Że kto? – zapytałaś ze zdziwieniem.
- O szlag… Zapomniałem! James – mój stary przyjaciel. – wyjaśnił Malik. – Chyba odwołam jego wizytę.
- Coś Ty… Chętnie Go poznam. – oznajmiłaś.
- Tylko pamiętaj Zayn: pilnuj Go. – rzucił Liam puszczając mu oko.
Nie wiedziałaś o co Mu chodzi, ale potem stało się to dla Ciebie jasne…
2 dni później żegnałaś się z chłopakami.
- To pa! – powiedziałaś dając każdemu buziaka w policzek i robiąc grupowego misia.
W godziny po ich wyjeździe ktoś zapukał do drzwi.
- James! – krzyknął Malik witając się z gościem.
- Poznajcie się, to jest Paulina mojaa…
- Wiem, wiem kto to! Chodząca piękność… - rzucił Jam nie dając dokończyć Zaynowi.
Dni mijały Wam całkiem miło pomijając to, że James cały czas prawił Ci ‘komplementy’ i puszczał jakieś dziwne oczka.
- Przepraszam Cie za Niego… - tłumaczył się Malik jak zostaliście sami.
Rano zeszłaś do kuchni, w której siedzieli chłopcy. Do Zayna zadzwonił telefon.
- Muszę dzisiaj wyjść. Chłopcy wyjechali a Ja muszę pojechać do menagera obgadać z Nim sprawy związane z nowym teledyskiem. – oznajmił po zakończonej rozmowie.
- Na długo? – zapytałaś.
- Na jakieś 4 godzinki… - odpowiedział.
O 12 już Go nie było.
Czułaś się jakoś dziwnie będąc sama w domu z Jam… Jakbyś się Go bała…
Usiadłaś na kanapie w salonie i wgapiałaś się w TV. W pewnym momencie poczułaś, że ktoś do tyłu mizia Cię palcem po szyi, następnie przykłada usta do ucha.
- Wiem, że tego chcesz… - szepnął.
Zerwałaś się z kanapy jakbyś siedziała na ogniu.
- Słucham?!?! – wrzasnęłaś.
- No tak, tak… - powiedział James podchodząc do Ciebie.
Czułaś jakiś dziwny niepokój, lęk…
Jam był coraz bliżej Ciebie. Wybiegłaś z salonu do kuchni. Pobiegł za Tobą. Złapał Cię w pasie i próbował całować. Odepchnęłaś Go i wycięłaś w stronę drzwi wyjściowych. Nie zdążyłaś ich otworzyć. Jam chwycił Cię za rękę i zaczął całować. Nie zdołałaś Go odepchnąć. Zawlókł Cię do salonu, związał ręce i kontynuował.
Płakałaś… Tak bardzo płakałaś…
Zaciągnął Cię do sypialni, rzucił na łóżko i zaczął zrywać ubrania.
- Zayn! Zayn! Zayn! Błagam Cię, pomóż mi! – wrzeszczałaś przez łzy i machałaś rękoma.
Zszarpał Ci stanik i zaczął dobierać się do dolnej części.
- Zaaaaayyyyyyn! – krzyczałaś.
W tym momencie do pokoju wpadł Malik i mało co jak zobaczył co Ci robi nie zabił Go. Odepchnął Go od Ciebie i rzucił dosłownie o podłogę.
- Wynoś się skąd rozumiesz?! Wynoś! Ale i tak Cię dopadnę! – wrzasnął ukochany.
James wybiegł z domu tak jak stał.
Zayn zdarł z Ciebie taśmę i przytulił.
Płakałaś. Łzy leciały Ci z oczu z prędkością światła.
- Boże kochanie… Paula… Przepraszam… Tak bardzo przepraszam! – szepnął płacząc.
Wtuliłaś się w niego a On okrył Cię Swoją bluzą.
Potem zeszłaś na dół i położyłaś się na kanapie i zasnęłaś. Przez sen czułaś jak Malik głaszcze Cię po głowie płacząc.
Rano wstałaś z podkrążonymi oczyma. Płakałaś całą nieprzespaną noc. Zayn siedział razem z Tobą. Poszłaś do kuchni, wzięłaś szklankę wody i usłyszałaś, że wchodzą chłopcy. Stałaś wtulona w Malika.
- Codzienność… - skomentował Niall powitalnie gryząc kanapkę.
Przywitałaś się z Nimi bez żadnego uśmiechu, wyrazu radości, ‘powitanie grobowe’ i poszłaś do sypialni Louisa. Do Waszej nie chciałaś iść…
Chłopcy siedzieli w salonie.
- Ej, stary o co chodzi? – spytał Liam.
Nie dało się nie zauważyć, że coś się stało.
- Ja pierdole… On próbował ją zgwałcić! – odpowiedział szybko Zayn. – Rozumiecie?!?!
- Kto?!?!? – krzyknął z oburzeniem Niall.
- James… - powiedział Malik i opowiedział Im całą historię.
- Jaki skurwiel! – wrzasnął Harry. – Zabiję Go!
Ty usłyszawszy wrzaski wyszłaś z pokoju. Zaczęli Cię pocieszać… Ty tylko płakałaś.
Tydzień później czułaś się już lepiej.
Dziś dzień Twojego wyjazdu. Na lotnisku wszyscy Cię czule żegnali.
- Pamiętaj… Kocham Cię. Najbardziej na świecie! – szepnął Zayn.
Wsiadłaś do samolotu i odleciałaś…
- Loui?! Boże, myślałam, że to Zayn! Co Ty do cholery robisz?! – zapytałaś wykrzykując.
- Eee? Paulina? Myślałem, że to Lidka… - odparł.
- Przecież one są w Polsce! – rzuciłaś.
Ten tylko machną ręką i palcem co wskazywało, że jest pijany i wrócił do pokoju.
- Maatkoo… - szepnęłaś sama do siebie wycierając szyje.
Usiadłaś i zjadłaś.
- Przydałaby się jakaś poranna kawa. – pomyślałaś.
Włączając ekspres znowu poczułaś, że ktoś Cię obejmuje od tyłu i zaczyna całować po szyi.
- Louis do cholery! – wrzasnęłaś.
Odwróciłaś się i zamurowało Cie. Przed Tobą stał Zayn.
- Boże… Kochanie… To nie tak… - mówiłaś przez śmiech i nie wiedziałaś jak to wyjaśnić.
- A jak?! – zapytał oburzony i odsunął się od Ciebie.
Musiałaś Mu powiedzieć o tym co niedawno zaszło.
Ten po wysłuchaniu tego nalał zimnej wody do największego kubka jaki znalazł, pobiegł do pokoju Loui’ego i chlusnął mu tym w twarz.
- Ty idioto! – wrzasnął na cały dom.
Tomlinson zerwał się z łóżka.
- Co? Co? Ale o co chodzi? - dopytywał się ledwo co kontaktujący pan szelek.
- Lidka! Ja Ci dam kurwa Lidkę! – rzucił Malik i wybuchnął śmiechem.
- Zayn no! Nie dość, że w nocy nie dacie spać to jeszcze rano nie dacię się wyspać! – krzyknął Liam.
- Kochany wariat. – powiedziałaś dając mu całusa.
Po południu oglądając TV dołączył do Was Louis i zaczął przepraszać. Malik pogroził Mu tylko palcem i wszyscy wybuchneli śmiechem.
- Aaa… Wyjeżdżamy w piątek, nie sobotę. – wspomniał Niall.
- Gdzie? – zapytałaś.
- To nie wiesz? – zdziwił się Harry. – Jedziemy do domów.
- A Ty Zayn? – spytałaś.
- Ja byłem 2 tygodnie temu. – odpowiedział.
– Cały dom dla Nas. – dodałaś machając brwiami.
- No nie całkiem… W piątek przyjeżdża James. – odparł Louis.
- Że kto? – zapytałaś ze zdziwieniem.
- O szlag… Zapomniałem! James – mój stary przyjaciel. – wyjaśnił Malik. – Chyba odwołam jego wizytę.
- Coś Ty… Chętnie Go poznam. – oznajmiłaś.
- Tylko pamiętaj Zayn: pilnuj Go. – rzucił Liam puszczając mu oko.
Nie wiedziałaś o co Mu chodzi, ale potem stało się to dla Ciebie jasne…
2 dni później żegnałaś się z chłopakami.
- To pa! – powiedziałaś dając każdemu buziaka w policzek i robiąc grupowego misia.
W godziny po ich wyjeździe ktoś zapukał do drzwi.
- James! – krzyknął Malik witając się z gościem.
- Poznajcie się, to jest Paulina mojaa…
- Wiem, wiem kto to! Chodząca piękność… - rzucił Jam nie dając dokończyć Zaynowi.
Dni mijały Wam całkiem miło pomijając to, że James cały czas prawił Ci ‘komplementy’ i puszczał jakieś dziwne oczka.
- Przepraszam Cie za Niego… - tłumaczył się Malik jak zostaliście sami.
Rano zeszłaś do kuchni, w której siedzieli chłopcy. Do Zayna zadzwonił telefon.
- Muszę dzisiaj wyjść. Chłopcy wyjechali a Ja muszę pojechać do menagera obgadać z Nim sprawy związane z nowym teledyskiem. – oznajmił po zakończonej rozmowie.
- Na długo? – zapytałaś.
- Na jakieś 4 godzinki… - odpowiedział.
O 12 już Go nie było.
Czułaś się jakoś dziwnie będąc sama w domu z Jam… Jakbyś się Go bała…
Usiadłaś na kanapie w salonie i wgapiałaś się w TV. W pewnym momencie poczułaś, że ktoś do tyłu mizia Cię palcem po szyi, następnie przykłada usta do ucha.
- Wiem, że tego chcesz… - szepnął.
Zerwałaś się z kanapy jakbyś siedziała na ogniu.
- Słucham?!?! – wrzasnęłaś.
- No tak, tak… - powiedział James podchodząc do Ciebie.
Czułaś jakiś dziwny niepokój, lęk…
Jam był coraz bliżej Ciebie. Wybiegłaś z salonu do kuchni. Pobiegł za Tobą. Złapał Cię w pasie i próbował całować. Odepchnęłaś Go i wycięłaś w stronę drzwi wyjściowych. Nie zdążyłaś ich otworzyć. Jam chwycił Cię za rękę i zaczął całować. Nie zdołałaś Go odepchnąć. Zawlókł Cię do salonu, związał ręce i kontynuował.
Płakałaś… Tak bardzo płakałaś…
Zaciągnął Cię do sypialni, rzucił na łóżko i zaczął zrywać ubrania.
- Zayn! Zayn! Zayn! Błagam Cię, pomóż mi! – wrzeszczałaś przez łzy i machałaś rękoma.
Zszarpał Ci stanik i zaczął dobierać się do dolnej części.
- Zaaaaayyyyyyn! – krzyczałaś.
W tym momencie do pokoju wpadł Malik i mało co jak zobaczył co Ci robi nie zabił Go. Odepchnął Go od Ciebie i rzucił dosłownie o podłogę.
- Wynoś się skąd rozumiesz?! Wynoś! Ale i tak Cię dopadnę! – wrzasnął ukochany.
James wybiegł z domu tak jak stał.
Zayn zdarł z Ciebie taśmę i przytulił.
Płakałaś. Łzy leciały Ci z oczu z prędkością światła.
- Boże kochanie… Paula… Przepraszam… Tak bardzo przepraszam! – szepnął płacząc.
Wtuliłaś się w niego a On okrył Cię Swoją bluzą.
Potem zeszłaś na dół i położyłaś się na kanapie i zasnęłaś. Przez sen czułaś jak Malik głaszcze Cię po głowie płacząc.
Rano wstałaś z podkrążonymi oczyma. Płakałaś całą nieprzespaną noc. Zayn siedział razem z Tobą. Poszłaś do kuchni, wzięłaś szklankę wody i usłyszałaś, że wchodzą chłopcy. Stałaś wtulona w Malika.
- Codzienność… - skomentował Niall powitalnie gryząc kanapkę.
Przywitałaś się z Nimi bez żadnego uśmiechu, wyrazu radości, ‘powitanie grobowe’ i poszłaś do sypialni Louisa. Do Waszej nie chciałaś iść…
Chłopcy siedzieli w salonie.
- Ej, stary o co chodzi? – spytał Liam.
Nie dało się nie zauważyć, że coś się stało.
- Ja pierdole… On próbował ją zgwałcić! – odpowiedział szybko Zayn. – Rozumiecie?!?!
- Kto?!?!? – krzyknął z oburzeniem Niall.
- James… - powiedział Malik i opowiedział Im całą historię.
- Jaki skurwiel! – wrzasnął Harry. – Zabiję Go!
Ty usłyszawszy wrzaski wyszłaś z pokoju. Zaczęli Cię pocieszać… Ty tylko płakałaś.
Tydzień później czułaś się już lepiej.
Dziś dzień Twojego wyjazdu. Na lotnisku wszyscy Cię czule żegnali.
- Pamiętaj… Kocham Cię. Najbardziej na świecie! – szepnął Zayn.
Wsiadłaś do samolotu i odleciałaś…
sobota, 3 marca 2012
ROZDZIAŁ 3 CZ.I - 'CIĄŻA?'
W nocy przebudził Cię jakiś koszmar: ‘leciałaś dużym balonem w kształcie serca wraz z Zaynem. W pewnym momencie ukochany powiedział ‘żegnaj’ i wyskoczył’. Wstałaś z przerażeniem z łóżka i podreptałaś do łazienki. Zapaliłaś światło i podeszłaś do lusterka. Oczy miałaś tak czerwone, że wyglądało jakbyś płakała całą noc. Przemyłaś twarz zimną wodą i wróciłaś do pokoju. Położyłaś się i próbowałaś zasnąć. Przekręcałaś się z boku na bok, ale nic to nie dało. Te wszystkie myśli i ta cholerna tęsknota nie dały Ci spać. Zczołgałaś się z łóżka, odpaliłaś laptopa i włączyłaś Twittera. Zobaczyłaś tweeta Malika: ‘najgorsze jest tęsknić za ukochaną osobą… kocham xxx’. W Twoich oczach pojawiły się łzy.
- Nie wytrzymam tak dłużej kurwa! – pomyślałaś i otworzyłaś stronę z biletami lotniczymi online. Kupiłaś.
- Ciekawe czy się ucieszy – zastanawiałaś się pakując rzeczy do walizki. Chodź była 3 w nocy, Ty biegałaś i upychałaś ciuchy. Godzinę później spakowana położyłaś się spać. O 11 zadzwonił Ci budzik. Byłaś cholernie śpiąca, ale wiedząc co Cię dzisiaj czeka nie obchodziło Cię to. O 13 byłaś na lotnisku. Usadowiłaś się w samolocie i cieszyłaś ryjka sama do siebie. Kilka godzin potem byłaś już na miejscu. Wzięłaś taksówkę i podjechałaś pod dom chłopców. Wzięłaś głęboki wdech i weszłaś do środka. Rozejrzałaś się po mieszkaniu, w kuchni stał Harry… goły… Mało nie udusiłaś się powietrzem jak go zobaczyłaś. Na szczęście stał tyłem.
- Harry…? – rzuciłaś lekko onieśmielona.
- Paulina?!?!?! – krzyknął Hazza odwracając się i zasłaniając ‘co nieco’. – Co Ty tutaj robisz?! – wypowiedział te słowa i pobiegł do pokoju się ubrać.
- Harry?! Brałeś coś?! Skąd miałaby się tutaj wziąć Paulina? Mała siedzi w Polsce… - odezwał się Zayn z góry.
- Ładnie mnie nazywasz. – rzuciłaś głośno żeby usłyszał.
Malik tylko co Cie usłyszał zbiegł z góry mało nie wywalając się na schodach.
- Co Ty tutaj robisz?! – zapytał w przerwie na całusy.
- Przyjechałam… Przecież ‘najgorsze jest tęsknić na ukochaną osobą’ – zacytowałaś.
Ten się tylko uśmiechną i kontynuował powitanie.
Chwilę potem przyszli chłopcy. Zaczęli się z Tobą czule witać. Tylko Hazza… tak nieśmiało… Przecież nie codziennie widzisz go nagiego. Po ściskaniu się poszłaś na górę rozpakować rzeczy. Potem zeszłaś na dół do salonu, w którym siedzieli chłopcy i czekali na Ciebie aby zagrać w ‘SCRABBEL’. W trakcie gry czułaś, że jest Ci jakoś nie dobrze, mdli Cię. Poszłaś do kuchni po szklankę wody.
- Wszystko OK.? – zapytał troskliwie Zayn.
- Tak… - odparłaś.
Z każdą minutą było coraz gorzej. W pewnym momencie popędziłaś do łazienki i zwymiotowałaś. Za Tobą przybiegł Malik.
- Co się dzieje?
- Nic… To po podróży… - odpowiedziałaś.
- Połóż się a ja zaraz do Ciebie dołączę. – oznajmił.
Rzuciłaś się na łóżko. Nie czułaś się zmęczona, ale postanowiłaś odpocząć. Chwilę potem przyszedł Zayn. Położył się koło Ciebie i mocno przytulił. Do końca dnia czułaś się w miarę dobrze.
W następnych dniach sytuacja się powtarzała.
Pewnego popołudnia leżałaś w sypialni i tweetowałaś. Chłopcy siedzieli w salonie.
- Ej, Zayn… A jeśli ona jest w ciąży? – rzucił Harry.
Malik mało co nie udławił się naleśnikiem. Wszyscy się na siebie spojrzeli. Zayn patrzył na nich z lekkim przerażeniem. Najwyraźniej nie pomyślał o tym.
- Że co? – wydusił z siebie Malik.
- No wiesz… Jesteście dorosłymi ludźmi… - odezwał się Louis.
- No ale… Przecież się zabezpieczaliśmy… - wyjaśnił.
- Po imprezach nie wychodzi to najlepiej. – rzucił Niall.
Po jego słowach każdy próbował powstrzymać śmiech.
Zayn przyszedł do Ciebie, usiadł i powiedział ‘Kocham Cię bardzo mocno.’ całując w czoło.
Następny dzień rozpoczęłaś od przywitania się z kiblem. Potem zeszłaś na dół. Weszłaś do kuchni i przywitałaś się krótkim ‘cześć’. Robiąc sobie kakao poczułaś, że spadasz, przed oczami robiło Ci się ciemno a nogi miałaś jak z waty. Zemdlałaś. Liam zadzwonił po karetkę.
W szpitalu nic nie chcieli Wam powiedzieć. ‘Musimy zrobić badania’ powtarzali.
- Wiem o czym myślisz. Słyszałam Waszą rozmowę. – powiedziałaś do Malika. – Jeśli to jest prawda to… Boże! Ja zmarnuję Ci życie rozumiesz?!
Zayn nic nie odpowiedział tylko wyszedł. Rozryczałaś się i czułaś, że Twoje życie się sypie. Zasnęłaś. Jakąś godzinę potem otworzyłaś oczy. W pewnym momencie wszedł Malik.
- Boże, przepraszam… Nie powinienem wyjść… - rzucił Zayn.
- Jeśli to będzie prawda to spokojnie… Nie będę Ci robić problemów… Więcej mnie… Nas… Nie zobaczysz… - odparłaś.
- Słucham?! O czym Ty bredzisz?! Nigdy, przenigdy tak nie myśl rozumiesz?! – odpowiedział dając Ci namiętnego całusa.
2 dni potem Malik trzymał kopertę z wynikami badań. Ręce trzęsły mu się tak, że myślałaś, że nigdy jej nie otworzy. Wreszcie rozerwał i zaczął czytać. Usiadł.
- Bla, bla, bla… Zwykłe przemęczenie… - oznajmił.
Odetchnęłaś z ulgą…
Dzień później wróciłaś do domu.
Leżeliście na kanapie.
- Ciekawe jak to jest być tatą… - rzucił niespodziewanie Zayn.
- Kiedyś się dowiesz… - odpowiedziałaś.
- Mam nadzieję. – powiedział i pocałował.
piątek, 2 marca 2012
ROZDZIAŁ 2 CZ.II - 'WALENTYNKI'
14 luty. Wczesny
ranek. Otworzyłaś oczy i sięgnęłaś po zegarek. Punkt 6. Wstałaś cicho z łóżka,
żeby nie obudzić śpiącego Zayna. Podreptałaś do kuchni, w której siedział jakby
zmartwiony Louis.
- No witaj marchewkowy królu. – rzuciłaś na powitanie dając buziaka w policzek.
- Siema, siema piękna. – odpowiedział.
- Hahaha! Taki suchar, że aż tost Loui! – odparłaś ze śmiechem.
- Mówię co widzę, ale wiesz… Lidka jest bezkonkurencyjna… - dodał z uśmiechem.
- Pff… Spadaj! – powiedziałaś niby oburzona.
- Paula… Mam problem… - przeszedł do sedna po chwili ciszy.
- Mogę Ci jakoś pomóc? – zapytałaś.
- Przyjaźnisz się z Lidką od dawna, prawda?
- Nawet od bardzo dawna. – odpowiedziałaś łapiąc łyk porannej kawy.
- No to… Boże, Boże… Nie no… Jeśli to będzie prawdą to nie wiem co zrobię! – rzucił z lekkim przerażeniem.
- Louis? O co do cholery chodzi?! – zapytałaś zdenerwowana.
- Czy ona ma lęk wysokości?
- Loui! Boże! Nie ma! – odpowiedziałaś dławiąc się łykiem małej czarnej i nie wyrabiając ze śmiechu.
- Dzięki Bogu… Jakby miała to dzisiejszą niespodziankę diabli by wzięli! – dodał dając Ci buziaka w policzek.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziałaś zastanawiając się co to za niespodzianka. Nie chciałaś dopytywać.
Byłaś ciekawa co wymyśli dzisiaj Twój Malik.
Na zegarze punkt 7. Każdy wbił do kuchni. Zayn przywitał Cię gorącym całusem. Godzinę później już chłopaków nie było.
- Jebane próby… - rzuciła Lidka jak chłopcy wyszli.
Usiadłyście w salonie z kubkiem gorącego kakao w ręce i zaczęłyście się zastanawiać co przydarzy Wam się dzisiaj wieczorem. Nie dałaś po sobie poznać, że wiesz co nieco od Louisa.
- Ja tam bym chciała żeby zabrał mnie do jakiejś restauracji, na kolację. Tak zwyczajnie. – oznajmiła Monia.
- Ja… Hmm… Wiem! Chciałabym dostać szczeniaka. – rzuciła Oliwka.
- Pojebało? – odezwała się zdziwiona Lidka.
- No co? Może i nie przepadam za psami, ale… Odkąd jestem z Liamem i muszę się z nim rozstawać jak wracam do domu to muszę mieć kogoś do kogo mogłabym się przytulić. – wyjaśniła Ola.
I tak sobie marzyłyście.
Po 16 przyjechali chłopcy. Twoim przyjaciółkom kazali się jakoś ogarnąć, bo zaraz wychodzą.
- My najpierw pójdziemy na spacer a potem… zobaczysz. – oznajmił tajemniczo.
- To w takim razie idę się przebrać. – powiedziałaś dając buziaka.
Pół godziny potem nikogo nie było. Zostaliście sami.
- To tak na miły początek. – rzekł Malik wręczając śliczny bukiet.
- Dziękuję, śliczny. – rzuciłaś i obdarzyłaś całusem.
Wyszliście.
Po bielutkim puchu maszerowaliście do parku przytuleni. Śnieg strasznie kurzył. W końcu kucnęliście na ławce i zaczęliście się całować. W pewnym momencie zza krzaków wyskoczyli paparazzi. Nie wiedzieliście co robić więc zaczęliście uciekać. Ze śmiechu ledwo co przebierałaś nogami. W pewnym momencie przebiegając koło drzewa zaczepiłaś o wystający korzeń i jak długa wywaliłaś się na ziemię pociągając za sobą Zayna. Leżeliście na śniegu. Zaczął się całować. W końcu dogonili Was fotoreporterzy. Zrobili Wam chyba z tysiąc zdjęć. Wstaliście.
- A ja Ją kocham najbardziej na świecie! – krzyknął Malik dziennikarzom prosto w twarz.
- Wariat! – powiedziałaś i zatkałaś mu usta pocałunkiem.
Wróciliście do domu. Zdjął Ci płaszcz i zaprowadził do salonu. Kolacja stała na stole i paliły się świece.
- Kiedy on to przygotował?! – pomyślałaś.
Usiedliście, jedliście i rozmawialiście. W pewnym momencie Zayn wstał.
- Zaraz wrócę. – szepnął Ci do ucha.
Chwilę potem wrócił… W stroju kowboja. Zamurowało Cię. Włączył muzykę, zmienił światło i… zaczął robić striptiz. ‘’Ihaa!’’ usłyszałaś i mało nie spadłaś z krzesła. Miałaś taką beke, że nie mogłaś wytrzymać. Ale siedziałaś i obserwowałaś. A kiedy doszło do momentu, w którym stał przed Tobą w samym mankini próbowałaś powstrzymać śmiech. Usiadł na Tobie i zaczął Cię całować. Noc zapowiadała się dłuuga…
Rano wstałaś ok. 11. Każdy już wstał i krzątał się po kuchni. Wszyscy zaczęli gadać o tym co wczoraj robili. Ty usiadłaś i nic się nie odezwałaś.
- Mam nadzieję, że wczorajszy wieczór będzie niezapomniany… - szepnął Ci do ucha i podał kakao.
- Tego nie da się zapomnieć… - odpowiedziałaś dając mu buziaka.
Dzień spędziliście zwyczajnie. 0 21 miałyście samolot. Cały czas chodziłaś przybita. Nie chciałaś wracać…
- Kotek… przecież wiesz, że będę smsować, dzwonić, robić twitcamy… - powiedział.
- To nie to samo! – odpowiedziałaś. – Chcę Cie mieć na zawsze, nie rozstawać się z Tobą.
- Już niedługo… - dodał tajemniczo przytulając Cię.
O 20.30 byliście na lotnisku. Każda z Was ryczała jak bóbr. ‘’Kocham Cię, rozumiesz?!’’, ‘’Będę tęsknić!’’ słyszałaś. Wtuliłaś się w Malika i pocałowałaś ostatni raz. Wsiadłyście do samolotu.
- Nie chcę tak dłużej do cholery! – rzuciła Eliza.
- Już niedługo… - powtórzyłaś cytat Zayna.
Dziewczyny popatrzyły na Ciebie dziwnie nie wiedząc co masz na myśli. Obróciłaś głowę w stronę okna i zaczęłaś się zastanawiać nad słowami ukochanego.
- No witaj marchewkowy królu. – rzuciłaś na powitanie dając buziaka w policzek.
- Siema, siema piękna. – odpowiedział.
- Hahaha! Taki suchar, że aż tost Loui! – odparłaś ze śmiechem.
- Mówię co widzę, ale wiesz… Lidka jest bezkonkurencyjna… - dodał z uśmiechem.
- Pff… Spadaj! – powiedziałaś niby oburzona.
- Paula… Mam problem… - przeszedł do sedna po chwili ciszy.
- Mogę Ci jakoś pomóc? – zapytałaś.
- Przyjaźnisz się z Lidką od dawna, prawda?
- Nawet od bardzo dawna. – odpowiedziałaś łapiąc łyk porannej kawy.
- No to… Boże, Boże… Nie no… Jeśli to będzie prawdą to nie wiem co zrobię! – rzucił z lekkim przerażeniem.
- Louis? O co do cholery chodzi?! – zapytałaś zdenerwowana.
- Czy ona ma lęk wysokości?
- Loui! Boże! Nie ma! – odpowiedziałaś dławiąc się łykiem małej czarnej i nie wyrabiając ze śmiechu.
- Dzięki Bogu… Jakby miała to dzisiejszą niespodziankę diabli by wzięli! – dodał dając Ci buziaka w policzek.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziałaś zastanawiając się co to za niespodzianka. Nie chciałaś dopytywać.
Byłaś ciekawa co wymyśli dzisiaj Twój Malik.
Na zegarze punkt 7. Każdy wbił do kuchni. Zayn przywitał Cię gorącym całusem. Godzinę później już chłopaków nie było.
- Jebane próby… - rzuciła Lidka jak chłopcy wyszli.
Usiadłyście w salonie z kubkiem gorącego kakao w ręce i zaczęłyście się zastanawiać co przydarzy Wam się dzisiaj wieczorem. Nie dałaś po sobie poznać, że wiesz co nieco od Louisa.
- Ja tam bym chciała żeby zabrał mnie do jakiejś restauracji, na kolację. Tak zwyczajnie. – oznajmiła Monia.
- Ja… Hmm… Wiem! Chciałabym dostać szczeniaka. – rzuciła Oliwka.
- Pojebało? – odezwała się zdziwiona Lidka.
- No co? Może i nie przepadam za psami, ale… Odkąd jestem z Liamem i muszę się z nim rozstawać jak wracam do domu to muszę mieć kogoś do kogo mogłabym się przytulić. – wyjaśniła Ola.
I tak sobie marzyłyście.
Po 16 przyjechali chłopcy. Twoim przyjaciółkom kazali się jakoś ogarnąć, bo zaraz wychodzą.
- My najpierw pójdziemy na spacer a potem… zobaczysz. – oznajmił tajemniczo.
- To w takim razie idę się przebrać. – powiedziałaś dając buziaka.
Pół godziny potem nikogo nie było. Zostaliście sami.
- To tak na miły początek. – rzekł Malik wręczając śliczny bukiet.
- Dziękuję, śliczny. – rzuciłaś i obdarzyłaś całusem.
Wyszliście.
Po bielutkim puchu maszerowaliście do parku przytuleni. Śnieg strasznie kurzył. W końcu kucnęliście na ławce i zaczęliście się całować. W pewnym momencie zza krzaków wyskoczyli paparazzi. Nie wiedzieliście co robić więc zaczęliście uciekać. Ze śmiechu ledwo co przebierałaś nogami. W pewnym momencie przebiegając koło drzewa zaczepiłaś o wystający korzeń i jak długa wywaliłaś się na ziemię pociągając za sobą Zayna. Leżeliście na śniegu. Zaczął się całować. W końcu dogonili Was fotoreporterzy. Zrobili Wam chyba z tysiąc zdjęć. Wstaliście.
- A ja Ją kocham najbardziej na świecie! – krzyknął Malik dziennikarzom prosto w twarz.
- Wariat! – powiedziałaś i zatkałaś mu usta pocałunkiem.
Wróciliście do domu. Zdjął Ci płaszcz i zaprowadził do salonu. Kolacja stała na stole i paliły się świece.
- Kiedy on to przygotował?! – pomyślałaś.
Usiedliście, jedliście i rozmawialiście. W pewnym momencie Zayn wstał.
- Zaraz wrócę. – szepnął Ci do ucha.
Chwilę potem wrócił… W stroju kowboja. Zamurowało Cię. Włączył muzykę, zmienił światło i… zaczął robić striptiz. ‘’Ihaa!’’ usłyszałaś i mało nie spadłaś z krzesła. Miałaś taką beke, że nie mogłaś wytrzymać. Ale siedziałaś i obserwowałaś. A kiedy doszło do momentu, w którym stał przed Tobą w samym mankini próbowałaś powstrzymać śmiech. Usiadł na Tobie i zaczął Cię całować. Noc zapowiadała się dłuuga…
Rano wstałaś ok. 11. Każdy już wstał i krzątał się po kuchni. Wszyscy zaczęli gadać o tym co wczoraj robili. Ty usiadłaś i nic się nie odezwałaś.
- Mam nadzieję, że wczorajszy wieczór będzie niezapomniany… - szepnął Ci do ucha i podał kakao.
- Tego nie da się zapomnieć… - odpowiedziałaś dając mu buziaka.
Dzień spędziliście zwyczajnie. 0 21 miałyście samolot. Cały czas chodziłaś przybita. Nie chciałaś wracać…
- Kotek… przecież wiesz, że będę smsować, dzwonić, robić twitcamy… - powiedział.
- To nie to samo! – odpowiedziałaś. – Chcę Cie mieć na zawsze, nie rozstawać się z Tobą.
- Już niedługo… - dodał tajemniczo przytulając Cię.
O 20.30 byliście na lotnisku. Każda z Was ryczała jak bóbr. ‘’Kocham Cię, rozumiesz?!’’, ‘’Będę tęsknić!’’ słyszałaś. Wtuliłaś się w Malika i pocałowałaś ostatni raz. Wsiadłyście do samolotu.
- Nie chcę tak dłużej do cholery! – rzuciła Eliza.
- Już niedługo… - powtórzyłaś cytat Zayna.
Dziewczyny popatrzyły na Ciebie dziwnie nie wiedząc co masz na myśli. Obróciłaś głowę w stronę okna i zaczęłaś się zastanawiać nad słowami ukochanego.
ROZDZIAŁ 2 CZ.I - 'IMPREZA'
Pewnego wieczoru zadzwonił do Ciebie. W Polsce była 19 a u niego wczesny ranek. Bardzo się ucieszyłaś. Jak zwykle pół rozmowy przegadał o tym jak bardzo mocno Cię kocha i jak cholernie tęskni, ale w końcu przeszedł do sedna sprawy:
- Wiesz kochanie… 27 lutego będziemy już w Londynie. 28 wsiadam w samolot i pędzę do Ciebie.
- NIE! – odrzekłaś stanowczo zaprzeczając. – Teraz to ja polecę do Ciebie. Kocham Cię, kocham…
- Boże, kotek… Ja Ciebie też… Ale, OK. Jeśli chcesz to pewnie. Jutro kupię Ci bilet i jak najszybciej Ci go wyśle.
- Słucham?! Zayn! Przecież nie musisz mnie utrzymywać. Nie ma mowy!
- OK… W takim razie… Nie kupię Ci go… Ale Ty też nie kupuj. Wykombinuję jakiś prywatny samolot. – dodał cwaniacko.
- Wariat.
Reszta rozmowy była typu ‘rzygam tęczą’.
29 lutego Malik zadzwonił do Ciebie z samego rana. Oznajmił Ci żebyś się spakowała i o 12 była na lotnisku. Wstałaś z łóżka i biegiem zaczęłaś zbierać manatki i szykować się. Miałaś tylko 3 godziny na to i jeszcze było dojechać na to lotnisko. Ledwo co się wyrobiłaś, ale byłaś na czas. W samolocie cieszyłaś się jak dziecko, jakbyś miała go dopiero pierwszy raz poznać. Wyciągnęłaś komórkę i zadzwoniłaś do swoich przyjaciółek. Powiedziały Ci, że one przylatują jutro. To była kolejna świetna wiadomość.
Wysiadając z samolotu szukałaś wzrokiem swojego ukochanego. Nie widziałaś go, nigdzie go nie było. Myślałaś, że zapomniał, ale myliłaś się. Zza rogu wyszedł Malik z bukietem stu róż. Upuściłaś walizkę, podbiegłaś do niego i rzuciłaś mu się na szyję mało go nie wywalając. Nacieszyliście się chwilę sobą i wyszliście z budynku. Przed nim stał tłum fanek i paparazzi. Nie byłaś do tego przyzwyczajona. Zayn przytulił Cię i podreptaliście do samochodu.
W domu rozpakowałaś walizki. Potem przyszli chłopcy. Przywitałaś się z nimi. Louis zaczął Cię ściskać a Zayn Wam się przyglądał i w końcu powiedział: ‘’Bitch! She’s mine!’’. Zaczęłaś się śmiać. Malik wziął Cie za rękę i pociągną na górę. Była już 22, więc było ciemno. Na schodach nie zapaliliście światła. Potknęłaś się i zleciałaś ze schodów. Zayn zaczął wrzeszczeć: ‘’Boże! Paulina! Boże, Boże, Boże!’’. Udawałaś, że coś Ci się stało i leżałaś nieruchomo. Zayn podbiegł do Ciebie, kucnął i zaczął potrząsać. Przybiegli chłopcy. Malik przybliżył głowę a Ty zapodałaś mu gorącego całusa. Uśmiechnął się i oddał.
- Ludzie! Z tego co wiem to sypialnia jest wolna! Ja chcę spokojnie zjeść! – skomentował uroczo Niall.
Zaśmialiście się i pomaszerowaliście na górę. Zapowiadała się długa noc.
Rano obudziłaś się i dom był pusty. Znalazłaś tylko kartkę od Malika: ‘Próby wzywają. Dziewczyny będą o 13. Już tęsknie. Kocham. Twój Bad Boi.’. Zaśmiałaś się tylko.
Czas do 13 zleciał bardzo szybko. Dziewczyny punktualnie były w domu. Całe roześmiane i mega szczęśliwe. Tylko co Cię zobaczyły zrobiły wielkie oczy:
- Co Ty masz na szyi? – zapytała zdziwiona Lidka.
- Eee?
Nie wiedziałaś o co chodzi. Pobiegłaś do łazienki i przejrzałaś się w lustrze. Na Twojej szyi była malinka.
- Widzę, że noc była udana. – skomentowała Mrs. Horan.
Wszystkie wybuchłyście niepohamowanym śmiechem po czym zaczęłyście się witać. Tylko co się obejrzałyście wrócili chłopcy. Każdy zaczął się witać i ściskać. Zayn tylko szepnął Ci: ‘’Podoba mi się Twoja szyja’’ po czym Cię pocałował.
Kolejne dni mijały równie fantastycznie.
Pewnego popołudnia chłopcy oznajmili, że w Night Milwardcity Club organizowana jest impreza. Oczywiście wszystkie chętnie się zgodziłyście na propozycję pójścia na nią. Od razu zaczeły się mega przygotowania. Ok. 20 byliście gotowi i pół godziny później zajechaliście przed klub. Wysiedliście z auta i setki dziennikarzy zaczęło Wam robić zdjęcia. W pewnym momencie wkurzona całą tą sytuacją odwróciłaś Zayna prowadzącego Cie za rękę i idącego przed Tobą i pocałowałaś. Troszkę zdumiony oddał Ci po czym uśmiechnęliście się do fotoreporterów.
W środku świetnie się bawiliście. Mało wypiłaś, prawie nic w przeciwieństwie do swojego ukochanego, który był nieźle wstawiony. Zaczął się dziwnie zachowywać. Zeszłaś z ‘parkietu’ i usiadłaś przy barze. Malik nawet tego nie zauważył. Obserwując go widziałaś, że zaczął się kręcić koło jakiś 2 dziewczyn. Postanowiłaś im ‘przeszkodzić’. Lecz Zayn nie zwracał na to uwagi i nie przejmując się tym zaczął dostawiać się do jakiś dwóch Francuzek. Wkurzona wzięłaś swoje rzeczy i wybiegłaś z budynku. Za Tobą Harry:
- Paulina! Zaczekaj! Dobrze wiesz, że jak się napije to nie jest sobą.
- Nie interesuje mnie to. – odparłaś stanowczo.
Wsiadłaś do taksówki i odjechałaś.
Weszłaś do domu, zdjęłaś płaszcz, wzięłaś szklankę wody i poszłaś do pokoju. Zamknęłaś drzwi na klucz.
Rano otworzyłaś drzwi chcąc pójść do kuchni. Przed nimi leżał Zayn. Pokiwałaś tylko głową i zrobiłaś duży krok żeby go ominąć. Weszłaś do jadalni. Tam siedzieli już wszyscy chłopcy oprócz oczywiście Twojego. Dziewczyny spały. Rzuciłaś krótkie ‘’hej’’ i wzięłaś butelkę wody dosiadając się do nich.
- Zayn wypił wczoraj. Dużo. Bardzo dużo. – rzucił Niall.
Łzy napłynęły Ci do oczu. Odwróciłaś głowę w stronę okna. Zauważyli, że chciało Ci się płakać. W końcu nie wytrzymałaś. Zakryłaś twarz rękoma i zaczęłaś płakać. Nie wiedzieli jak mają Cie pocieszyć, nie wiedzieli jak mają usprawiedliwić swojego kumpla. Pierwszy wstał Liam. Kucnął koło Ciebie i powiedział:
- Paula… Przecież wiesz jak on Cię kocha, kocha jak wariat… Wczoraj był naprawdę mocno pijany… Tak zadziałał na niego alkohol…
- Jeśli tak działa na niego alko to na abstynencję niech do cholery przejdzie!
- Proszę, Paula… Pogadajcie i daj mu to wytłumaczyć… - rzucił Hazza.
- Tak, pewnie, już lecę z nim gadać. Ledwo co kontaktuje i leży pod drzwiami.
Kończąc to zdanie do kuchni wszedł Zayn. O dziwo nieźle kontaktował. Tylko co go zobaczyłaś wyszłaś z jadalni.
- Matko… Nie pamiętam co wczoraj się dokładnie wydarzyło… - powiedział Malik.
- Jeśli to spiepszyłeś… - dodał Louis klepiąc go w ramię po czym każdy wyszedł.
Siedziałaś w swoim pokoju. Łzy skapywały z prędkością światła. W pewnym momencie ktoś zapukał.
- Proszę – powiedziałaś ocierając łzy z twarzy.
To był Zayn. Wstałaś z łóżka o podeszłaś do okna. Łzy leciały jeszcze szybciej.
- Boże, Boże, Boże… Paulina… Proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć! – rzucił Malik.
- Co wytłumaczyć?! Co?! To, że dostawiałeś się do jakiś 2 napalonych panienek?! Wyjdź…
Wyszedł zakrywając twarz rękoma… Ty usiadłaś i znowu zaczęłaś rozpaczać.
Słyszałaś, że dziewczyny już wstały i głośno zaczęły gadać jak ich boją głowy.
Postanowiłaś zejść na dół po szklankę wody i jabłko. Każdy siedział w salonie. Zayn też. Popatrzył na Ciebie maślanymi oczkami, ale Ty udałaś, że tego nie widzisz.
- Jutro z samego rana mam samolot. Wyjeżdżam. – oznajmiłaś.
Każdego zamurowało. Dosłownie. Malika najbardziej.
- Ja pierdole. – rzuciła krótko Lidka.
Zayn wstał i wyszedł.
- Nie te drzwi chłopie! – krzyknęła Oliwka.
Ty nadal siedziałaś w pokoju. Drzwi zamknęłaś na klucz. Gdy pukali i chcieli porozmawiać mówiłaś, że chcesz być sama. Zrozumieli.
Do Liama ktoś zadzwonił. Payne tylko przytaknął głową i powiedział krótkie ‘’OK.’’.
- O 15 musimy wyjść wszyscy z domu. WSZYSCY. – oznajmił.
Nie powiedział o co chodzi, ale każdy się domyślał o co… a raczej o kogo.
Po długim namawianiu w końcu Cię wyciągnęli do wesołego miasteczka. O dziwo nie było z Wami Zayna. Świetna zabawa poprawiła Ci humor. Po skończeniu szaleństw znajomi wysadzili Cię pod domem.
- Pojedziemy poszukać Malika, bo nie wiemy co się z nim dzieje. A Ty… chyba lepiej żebyś została w domu… - oznajmił Niall.
Przytaknęłaś.
Wygrzebałaś klucze z torby, włożyłaś w zamek i przekręciłaś. Ścięło Cię z nóg. To co zobaczyłaś było… cudowne. Podłoga, ściany, sufit, meble… wszystko było obsypane płatkami róż… Powędrowałaś na górę do Swojego… do Waszego pokoju. Tam było identycznie. Wszystko w płatkach róż. Stał Malik. Odwrócił się i patrzyliście się na siebie bez słowa.
- Paula! Boże! Do cholery! Jakim ja jestem dupkiem! Już wiem jak działa na mnie alkohol… Matko… Nie wiem… Nie będę już pił! Nie! Nie chcę Cię stracić! Nie chcę stracić osoby, którą kocham jak wariat, kogoś kto jest moim powietrzem, życiem… Przepraszam…
Puściłaś jego rękę. Po Twoich policzkach spłynęły łzy. Odwróciłaś się od niego. Dałaś kilka kroków po czym znowu się obróciłaś. Podbiegłaś do niego i zaczynając go całować. Oddał Ci. Uśmiechałaś się przez łzy. Kochałaś Go. Bardzo.
I kolejna noc zapowiadała się dłuuga… ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)