piątek, 2 marca 2012

ROZDZIAŁ 2 CZ.I - 'IMPREZA'

Koniec lutego. Z Zaynem układa Wam się bardzo dobrze. On był u Ciebie kilka a nawet kilkanaście razy. Ty byłaś u niego tylko raz.
Pewnego wieczoru  zadzwonił do Ciebie. W Polsce była 19 a u niego wczesny ranek. Bardzo się ucieszyłaś.  Jak zwykle pół rozmowy przegadał o tym jak bardzo mocno Cię kocha i jak cholernie tęskni, ale w końcu przeszedł do sedna sprawy:
- Wiesz kochanie… 27 lutego będziemy już w Londynie. 28 wsiadam w samolot i pędzę do Ciebie.
- NIE! – odrzekłaś stanowczo zaprzeczając. – Teraz to ja polecę do Ciebie. Kocham Cię, kocham…
- Boże, kotek… Ja Ciebie też… Ale, OK. Jeśli chcesz to pewnie. Jutro kupię Ci bilet i jak najszybciej Ci go wyśle.
- Słucham?! Zayn! Przecież nie musisz mnie utrzymywać. Nie ma mowy!
- OK… W takim razie… Nie kupię Ci go… Ale Ty też nie kupuj. Wykombinuję jakiś prywatny samolot. – dodał cwaniacko.
- Wariat.
Reszta rozmowy była typu ‘rzygam tęczą’.
29 lutego Malik zadzwonił do Ciebie z samego rana. Oznajmił Ci żebyś się spakowała i o 12 była na lotnisku. Wstałaś z łóżka i biegiem zaczęłaś zbierać manatki i szykować się. Miałaś tylko 3 godziny na to i jeszcze było dojechać na to lotnisko. Ledwo co się wyrobiłaś, ale byłaś na czas. W samolocie cieszyłaś się jak dziecko, jakbyś miała go dopiero pierwszy raz poznać. Wyciągnęłaś komórkę i zadzwoniłaś do swoich przyjaciółek. Powiedziały Ci, że one przylatują jutro. To była kolejna świetna wiadomość.
Wysiadając z samolotu szukałaś wzrokiem swojego ukochanego. Nie widziałaś go, nigdzie go nie było. Myślałaś, że zapomniał, ale myliłaś się. Zza rogu wyszedł Malik z bukietem stu róż. Upuściłaś walizkę, podbiegłaś do niego i rzuciłaś mu się na szyję mało go nie wywalając. Nacieszyliście się chwilę sobą i wyszliście z budynku. Przed nim stał tłum fanek i paparazzi. Nie byłaś do tego przyzwyczajona. Zayn przytulił Cię i podreptaliście do samochodu.
W domu rozpakowałaś walizki. Potem przyszli chłopcy. Przywitałaś się z nimi. Louis zaczął Cię ściskać a Zayn Wam się przyglądał i w końcu powiedział: ‘’Bitch! She’s mine!’’. Zaczęłaś się śmiać. Malik wziął Cie za rękę i pociągną na górę. Była już 22, więc było ciemno. Na schodach nie zapaliliście światła. Potknęłaś się i zleciałaś ze schodów. Zayn zaczął wrzeszczeć: ‘’Boże! Paulina! Boże, Boże, Boże!’’. Udawałaś, że coś Ci się stało i leżałaś nieruchomo. Zayn podbiegł do Ciebie, kucnął i zaczął potrząsać. Przybiegli chłopcy. Malik przybliżył głowę a Ty zapodałaś mu gorącego całusa. Uśmiechnął się i oddał.
- Ludzie! Z tego co wiem to sypialnia jest wolna! Ja chcę spokojnie zjeść! – skomentował uroczo Niall.
Zaśmialiście się i pomaszerowaliście na górę. Zapowiadała się długa noc.
Rano obudziłaś się i dom był pusty. Znalazłaś tylko kartkę od Malika: ‘Próby wzywają. Dziewczyny będą o 13. Już tęsknie. Kocham. Twój Bad Boi.’. Zaśmiałaś się tylko.
Czas do 13 zleciał bardzo szybko. Dziewczyny punktualnie były w domu. Całe roześmiane i mega szczęśliwe. Tylko co Cię zobaczyły zrobiły wielkie oczy:
- Co Ty masz na szyi? – zapytała zdziwiona Lidka.
- Eee?
Nie wiedziałaś o co chodzi. Pobiegłaś do łazienki i przejrzałaś się w lustrze. Na Twojej szyi była malinka.
- Widzę, że noc była udana. – skomentowała Mrs. Horan.
Wszystkie wybuchłyście niepohamowanym śmiechem po czym zaczęłyście się witać. Tylko co się obejrzałyście wrócili chłopcy. Każdy zaczął się witać i ściskać. Zayn tylko szepnął Ci: ‘’Podoba mi się Twoja szyja’’ po czym Cię pocałował.
Kolejne dni mijały równie fantastycznie.
Pewnego popołudnia chłopcy oznajmili, że w Night Milwardcity Club organizowana jest impreza. Oczywiście wszystkie chętnie się zgodziłyście na propozycję pójścia na nią. Od razu zaczeły się mega przygotowania. Ok. 20 byliście gotowi i pół godziny później zajechaliście przed klub. Wysiedliście z auta i setki dziennikarzy zaczęło Wam robić zdjęcia. W pewnym momencie wkurzona całą tą sytuacją odwróciłaś Zayna prowadzącego Cie za rękę i idącego przed Tobą i pocałowałaś. Troszkę zdumiony oddał Ci po czym uśmiechnęliście się do fotoreporterów.
W środku świetnie się bawiliście. Mało wypiłaś, prawie nic w przeciwieństwie do swojego ukochanego, który był nieźle wstawiony. Zaczął się dziwnie zachowywać. Zeszłaś z ‘parkietu’ i usiadłaś przy barze. Malik nawet tego nie zauważył. Obserwując go widziałaś, że zaczął się kręcić koło jakiś 2 dziewczyn. Postanowiłaś im ‘przeszkodzić’. Lecz Zayn nie zwracał na to uwagi i nie przejmując się tym zaczął dostawiać się do jakiś dwóch Francuzek. Wkurzona wzięłaś swoje rzeczy i wybiegłaś z budynku. Za Tobą Harry:
- Paulina! Zaczekaj! Dobrze wiesz, że jak się napije to nie jest sobą.
- Nie interesuje mnie to. – odparłaś stanowczo.
Wsiadłaś do taksówki i odjechałaś.
Weszłaś do domu, zdjęłaś płaszcz, wzięłaś szklankę wody i poszłaś do pokoju. Zamknęłaś drzwi na klucz.
Rano otworzyłaś drzwi chcąc pójść do kuchni. Przed nimi leżał Zayn. Pokiwałaś tylko głową i zrobiłaś duży krok żeby go ominąć. Weszłaś do jadalni. Tam siedzieli już wszyscy chłopcy oprócz oczywiście Twojego. Dziewczyny spały. Rzuciłaś krótkie ‘’hej’’ i wzięłaś butelkę wody dosiadając się do nich.
- Zayn wypił wczoraj. Dużo. Bardzo dużo. – rzucił Niall.
Łzy napłynęły Ci do oczu. Odwróciłaś głowę w stronę okna. Zauważyli, że chciało Ci się płakać. W końcu nie wytrzymałaś. Zakryłaś twarz rękoma i zaczęłaś płakać. Nie wiedzieli jak mają Cie pocieszyć, nie wiedzieli jak mają usprawiedliwić swojego kumpla. Pierwszy wstał Liam. Kucnął koło Ciebie i powiedział:
- Paula… Przecież wiesz jak on Cię kocha, kocha jak wariat… Wczoraj był naprawdę mocno pijany… Tak zadziałał na niego alkohol…
- Jeśli tak działa na niego alko to na abstynencję niech do cholery przejdzie!
- Proszę, Paula… Pogadajcie i daj mu to wytłumaczyć… - rzucił Hazza.
- Tak, pewnie, już lecę z nim gadać. Ledwo co kontaktuje i leży pod drzwiami.
Kończąc to zdanie do kuchni wszedł Zayn. O dziwo nieźle kontaktował. Tylko co go zobaczyłaś wyszłaś z jadalni.
- Matko… Nie pamiętam co wczoraj się dokładnie wydarzyło… - powiedział Malik.
- Jeśli to spiepszyłeś… - dodał Louis klepiąc go w ramię po czym każdy wyszedł.
Siedziałaś w swoim pokoju. Łzy skapywały z prędkością światła. W pewnym momencie ktoś zapukał.
- Proszę – powiedziałaś ocierając łzy z twarzy.
To był Zayn. Wstałaś z łóżka o podeszłaś do okna. Łzy leciały jeszcze szybciej.
- Boże, Boże, Boże… Paulina… Proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć! – rzucił Malik.
- Co wytłumaczyć?! Co?! To, że dostawiałeś się do jakiś 2 napalonych panienek?! Wyjdź…
Wyszedł zakrywając twarz rękoma… Ty usiadłaś i znowu zaczęłaś rozpaczać.
Słyszałaś, że dziewczyny już wstały i głośno zaczęły gadać jak ich boją głowy.
Postanowiłaś zejść na dół po szklankę wody i jabłko. Każdy siedział w salonie. Zayn też. Popatrzył na Ciebie maślanymi oczkami, ale Ty udałaś, że tego nie widzisz.
- Jutro z samego rana mam samolot. Wyjeżdżam. – oznajmiłaś.
Każdego zamurowało. Dosłownie. Malika najbardziej.
- Ja pierdole. – rzuciła krótko Lidka.
Zayn wstał i wyszedł.
- Nie te drzwi chłopie! – krzyknęła Oliwka.
Ty nadal siedziałaś w pokoju. Drzwi zamknęłaś na klucz. Gdy pukali i chcieli porozmawiać mówiłaś, że chcesz być sama. Zrozumieli.
Do Liama ktoś zadzwonił. Payne tylko przytaknął głową i powiedział krótkie ‘’OK.’’.
- O 15 musimy wyjść wszyscy z domu. WSZYSCY. – oznajmił.
Nie powiedział o co chodzi, ale każdy się domyślał o co… a raczej o kogo.
Po długim namawianiu w końcu Cię wyciągnęli do wesołego miasteczka. O dziwo nie było z Wami Zayna. Świetna zabawa poprawiła Ci humor. Po skończeniu szaleństw znajomi wysadzili Cię pod domem.
- Pojedziemy poszukać Malika, bo nie wiemy co się z nim dzieje. A Ty… chyba lepiej żebyś została w domu… - oznajmił Niall.
Przytaknęłaś.
Wygrzebałaś klucze z torby, włożyłaś w zamek i przekręciłaś. Ścięło Cię z nóg. To co zobaczyłaś było… cudowne. Podłoga, ściany, sufit, meble… wszystko było obsypane płatkami róż… Powędrowałaś na górę do Swojego… do Waszego pokoju. Tam było identycznie. Wszystko w płatkach róż. Stał Malik. Odwrócił się i patrzyliście się na siebie bez słowa.
- Paula! Boże! Do cholery! Jakim ja jestem dupkiem! Już wiem jak działa na mnie alkohol… Matko… Nie wiem… Nie będę już pił! Nie! Nie chcę Cię stracić! Nie chcę stracić osoby, którą kocham jak wariat, kogoś kto jest moim powietrzem, życiem… Przepraszam…
Puściłaś jego rękę. Po Twoich policzkach spłynęły łzy. Odwróciłaś się od niego. Dałaś kilka kroków po czym znowu się obróciłaś. Podbiegłaś do niego i zaczynając go całować. Oddał Ci. Uśmiechałaś się przez łzy. Kochałaś Go. Bardzo.
I kolejna noc zapowiadała się dłuuga… ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz