-
Miał wypadek samochodowy. Leży w szpitalu w stanie krytycznym. – odpowiedziała Eliza.
W tym momencie kubek z kakao wylądował na podłodze a Ty zalałaś się łzami. Przez głowę przeszło Ci tysiące myśli. Choć nie wiedziałaś, dlaczego miał wypadek, czułaś, że to przez Ciebie, przez to co zrobiłaś.
Horanowa od razu się uspokoiła, gdy zobaczyła jak zareagowałaś. Stałaś jak wryta, cała zapłakana i trzęsłaś się ze zdenerwowania. Eliza wzięła Cię za rękę i zaprowadziła do salonu.
- Ej! Wszystko będzie dobrze, spokojnie. – próbowała Cię pocieszyć przytulając.
- To przeze mnie… - wydukałaś.
- Co?! Przecież nic jeszcze nie wiadomo. – sprostowała.
- Ale Ja wiem, że to przeze mnie rozumiesz?! – krzyknęłaś.
- Ej, ej… Spokojnie. – pocieszała Horanówna. – O 15 mamy samolot… Pojedziemy i wszystkiego się dowiemy…
- Ale chwila… Przecież On nie ma prawa jazdy prawda? To On prowadził? – zapytałaś myśląc szczegółowo.
- On… I właśnie to mnie zastanawia… - odparła.
Po 15 byłyście już w prywatnym samolocie, którego przysłali po Was chłopcy. Siedziałyście w milczeniu wszystkie cholernie przybite. Jedynie Ty płakałaś jak dziecko.
Po wylądowaniu taksówka zawiozła Was pod szpital.
Dochodząc do Sali, w której leżał Zayn myślałaś, że nie wyrobisz. W końcu ujrzałaś chłopców siedzących przed salą. Twarz miałaś całą mokrą, nawet bluzkę.
Wreszcie doszłaś… I zobaczyłaś Malika – leżącego nieruchomo na łóżku i podpiętego do jakichś urządzeń… Zaczęłaś ryczeć jeszcze bardziej, piszczeć, krzyczeć… Nikt nie mógł Cię uspokoić, bo każdy kto próbował Cię przytulić został odepchnięty. W końcu Liam mocno Cię objął i nie chciał puścić. Dałaś za wygraną i wtuliłaś się w Niego.
- To moja wina rozumiecie?! – powtarzałaś.
- Paula uspokój się! To nie jest Twoja wina! – powiedział Harry całując Cię w czoło.
- Co z nim? – wydukałaś.
Nikt nie chciał Ci odpowiedzieć, ale wreszcie odezwał się Louis:
- Nie jest z nim dobrze… Ale wyjedzie z tego!
Rozpłakałaś się na nowo.
Po kilku minutach ujrzałaś, że w Waszą stronę idzie policjant.
- Dzień dobry. John Brown. Czyj był samochód, którym jechał pan Zayn Malik? – zapytał powitalnie.
- Mój. – odpowiedział Hazza.
- Mam już dość dokładną ekspertyzę: auto jechało z prędkością 203 km/h oraz hamulce zostały przecięte… - opowiedział.
- Boże… - szepnął Niall.
- Mam jeszcze jedną prośbę: mógłbym dostać ten list pożegnalny? – zapytał komisarz.
- Co?! Jaki list?! – wrzasnęłaś.
- Proszę. – powiedział Loui wręczając policjantowi kartkę papieru.
Wyrwałaś ją, rozłożyłaś i zaczęłaś czytać:
‘’Posłuchajcie… Tamten dzień, tamten moment zapamiętam do końca życia… Te słowa, po których moje życie przestało mieć jakikolwiek sens… Bez Niej nie ma Mnie… Nie chcę żyć bez Niej… Kocham Ją najbardziej na świecie, ale Ona chyba już nie czuje tego samego do Mnie… Na zawsze w moich sercach będziecie Wy: Niall, Louis, Liam, Harry, Lidka, Monika, Eliza, Oliwka i… Paulina.
Wiecznie kochający Zayn.’’
Po przeczytaniu tego zrobiło Ci się słabo, czułaś, że zaraz upadniesz, lecz w ostatniej chwili złapał Cię Niall.
Kolejne dni spędzałaś podobnie: szpital, dom, szpital, dom… U Zayna nie było widać poprawy. Codziennie mówiłaś do Niego, powtarzałaś jak bardzo Go kochasz…
Pewnego ranka poszłaś sama do kliniki. Podeszłaś pod salę i przez szybę zauważyłaś, że Malik się wybudził. Leżał na łóżku ściskając Twoją bluzę. W tym momencie zdałaś sobie sprawę jak bardzo Cię kocha, jak bardzo Mu na Tobie zależy i co strasznego zrobiłaś odchodząc od Niego.
Wbiegłaś do środka.
- Zayn! Boże! Przepraszam! Przepraszam! Przeciee… - powiedziałaś, ale Malik nie dał Ci dokończyć.
- Baby You light up my world like nobody else… Wiem. Słyszałem co Mi mówiłaś. Spałem i nie mogłem Ci nic odpowiedzieć… - szepnął po czym pocałował.
Tydzień później Zayn wyszedł ze szpitala i razem wróciliście do domu.
W tym momencie kubek z kakao wylądował na podłodze a Ty zalałaś się łzami. Przez głowę przeszło Ci tysiące myśli. Choć nie wiedziałaś, dlaczego miał wypadek, czułaś, że to przez Ciebie, przez to co zrobiłaś.
Horanowa od razu się uspokoiła, gdy zobaczyła jak zareagowałaś. Stałaś jak wryta, cała zapłakana i trzęsłaś się ze zdenerwowania. Eliza wzięła Cię za rękę i zaprowadziła do salonu.
- Ej! Wszystko będzie dobrze, spokojnie. – próbowała Cię pocieszyć przytulając.
- To przeze mnie… - wydukałaś.
- Co?! Przecież nic jeszcze nie wiadomo. – sprostowała.
- Ale Ja wiem, że to przeze mnie rozumiesz?! – krzyknęłaś.
- Ej, ej… Spokojnie. – pocieszała Horanówna. – O 15 mamy samolot… Pojedziemy i wszystkiego się dowiemy…
- Ale chwila… Przecież On nie ma prawa jazdy prawda? To On prowadził? – zapytałaś myśląc szczegółowo.
- On… I właśnie to mnie zastanawia… - odparła.
Po 15 byłyście już w prywatnym samolocie, którego przysłali po Was chłopcy. Siedziałyście w milczeniu wszystkie cholernie przybite. Jedynie Ty płakałaś jak dziecko.
Po wylądowaniu taksówka zawiozła Was pod szpital.
Dochodząc do Sali, w której leżał Zayn myślałaś, że nie wyrobisz. W końcu ujrzałaś chłopców siedzących przed salą. Twarz miałaś całą mokrą, nawet bluzkę.
Wreszcie doszłaś… I zobaczyłaś Malika – leżącego nieruchomo na łóżku i podpiętego do jakichś urządzeń… Zaczęłaś ryczeć jeszcze bardziej, piszczeć, krzyczeć… Nikt nie mógł Cię uspokoić, bo każdy kto próbował Cię przytulić został odepchnięty. W końcu Liam mocno Cię objął i nie chciał puścić. Dałaś za wygraną i wtuliłaś się w Niego.
- To moja wina rozumiecie?! – powtarzałaś.
- Paula uspokój się! To nie jest Twoja wina! – powiedział Harry całując Cię w czoło.
- Co z nim? – wydukałaś.
Nikt nie chciał Ci odpowiedzieć, ale wreszcie odezwał się Louis:
- Nie jest z nim dobrze… Ale wyjedzie z tego!
Rozpłakałaś się na nowo.
Po kilku minutach ujrzałaś, że w Waszą stronę idzie policjant.
- Dzień dobry. John Brown. Czyj był samochód, którym jechał pan Zayn Malik? – zapytał powitalnie.
- Mój. – odpowiedział Hazza.
- Mam już dość dokładną ekspertyzę: auto jechało z prędkością 203 km/h oraz hamulce zostały przecięte… - opowiedział.
- Boże… - szepnął Niall.
- Mam jeszcze jedną prośbę: mógłbym dostać ten list pożegnalny? – zapytał komisarz.
- Co?! Jaki list?! – wrzasnęłaś.
- Proszę. – powiedział Loui wręczając policjantowi kartkę papieru.
Wyrwałaś ją, rozłożyłaś i zaczęłaś czytać:
‘’Posłuchajcie… Tamten dzień, tamten moment zapamiętam do końca życia… Te słowa, po których moje życie przestało mieć jakikolwiek sens… Bez Niej nie ma Mnie… Nie chcę żyć bez Niej… Kocham Ją najbardziej na świecie, ale Ona chyba już nie czuje tego samego do Mnie… Na zawsze w moich sercach będziecie Wy: Niall, Louis, Liam, Harry, Lidka, Monika, Eliza, Oliwka i… Paulina.
Wiecznie kochający Zayn.’’
Po przeczytaniu tego zrobiło Ci się słabo, czułaś, że zaraz upadniesz, lecz w ostatniej chwili złapał Cię Niall.
Kolejne dni spędzałaś podobnie: szpital, dom, szpital, dom… U Zayna nie było widać poprawy. Codziennie mówiłaś do Niego, powtarzałaś jak bardzo Go kochasz…
Pewnego ranka poszłaś sama do kliniki. Podeszłaś pod salę i przez szybę zauważyłaś, że Malik się wybudził. Leżał na łóżku ściskając Twoją bluzę. W tym momencie zdałaś sobie sprawę jak bardzo Cię kocha, jak bardzo Mu na Tobie zależy i co strasznego zrobiłaś odchodząc od Niego.
Wbiegłaś do środka.
- Zayn! Boże! Przepraszam! Przepraszam! Przeciee… - powiedziałaś, ale Malik nie dał Ci dokończyć.
- Baby You light up my world like nobody else… Wiem. Słyszałem co Mi mówiłaś. Spałem i nie mogłem Ci nic odpowiedzieć… - szepnął po czym pocałował.
Tydzień później Zayn wyszedł ze szpitala i razem wróciliście do domu.
świetny :) aż mi się płakać zachciało... czekam NN <3 dodaj szybko !! @ZuzaKwiatkowska ;D zapraszam do siebie: jednachwila1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuń