piątek, 2 marca 2012

ROZDZIAŁ 2 CZ.II - 'WALENTYNKI'



14 luty. Wczesny ranek. Otworzyłaś oczy i sięgnęłaś po zegarek. Punkt 6. Wstałaś cicho z łóżka, żeby nie obudzić śpiącego Zayna. Podreptałaś do kuchni, w której siedział jakby zmartwiony Louis.
- No witaj marchewkowy królu. – rzuciłaś na powitanie dając buziaka w policzek.
- Siema, siema piękna. – odpowiedział.
- Hahaha! Taki suchar, że aż tost Loui! – odparłaś ze śmiechem.
- Mówię co widzę, ale wiesz… Lidka jest bezkonkurencyjna… - dodał z uśmiechem.
- Pff… Spadaj! – powiedziałaś niby oburzona.
- Paula… Mam problem… - przeszedł do sedna po chwili ciszy.
- Mogę Ci jakoś pomóc? – zapytałaś.
- Przyjaźnisz się z Lidką od dawna, prawda?
- Nawet od bardzo dawna. – odpowiedziałaś łapiąc łyk porannej kawy.
- No to… Boże, Boże… Nie no… Jeśli to będzie prawdą to nie wiem co zrobię! – rzucił z lekkim przerażeniem.
- Louis? O co do cholery chodzi?! – zapytałaś zdenerwowana.
- Czy ona ma lęk wysokości?
- Loui! Boże! Nie ma! – odpowiedziałaś dławiąc się łykiem małej czarnej i nie wyrabiając ze śmiechu.
- Dzięki  Bogu… Jakby miała to dzisiejszą niespodziankę diabli by wzięli! – dodał dając Ci buziaka w policzek.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziałaś zastanawiając się co to za niespodzianka. Nie chciałaś dopytywać.
Byłaś ciekawa co wymyśli dzisiaj Twój Malik.
Na zegarze punkt 7. Każdy wbił do kuchni. Zayn przywitał Cię gorącym całusem. Godzinę później już chłopaków nie było.
- Jebane próby… - rzuciła Lidka jak chłopcy wyszli.
Usiadłyście w salonie z kubkiem gorącego kakao w ręce i zaczęłyście się zastanawiać co przydarzy Wam się dzisiaj wieczorem. Nie dałaś po sobie poznać, że wiesz co nieco od Louisa.
- Ja tam bym chciała żeby zabrał mnie do jakiejś restauracji, na kolację. Tak zwyczajnie. – oznajmiła Monia.
- Ja… Hmm… Wiem! Chciałabym dostać szczeniaka. – rzuciła Oliwka.
- Pojebało? – odezwała się zdziwiona Lidka.
- No co? Może i nie przepadam za psami, ale… Odkąd jestem z Liamem i muszę się z nim rozstawać jak wracam do domu to muszę mieć kogoś do kogo mogłabym się przytulić. – wyjaśniła Ola.
I tak sobie marzyłyście.
Po 16 przyjechali chłopcy. Twoim przyjaciółkom kazali się jakoś ogarnąć, bo zaraz wychodzą.
- My najpierw pójdziemy na spacer a potem… zobaczysz. – oznajmił tajemniczo.
- To w takim razie idę się przebrać. – powiedziałaś dając buziaka.
Pół godziny potem nikogo nie było. Zostaliście sami.
- To tak na miły początek. – rzekł Malik wręczając śliczny bukiet.
- Dziękuję, śliczny. – rzuciłaś i obdarzyłaś całusem.
Wyszliście.
Po  bielutkim puchu maszerowaliście do parku przytuleni. Śnieg strasznie kurzył. W końcu kucnęliście na ławce i zaczęliście się całować. W pewnym momencie zza krzaków wyskoczyli paparazzi. Nie wiedzieliście co robić więc zaczęliście uciekać. Ze śmiechu ledwo co przebierałaś nogami. W pewnym momencie przebiegając koło drzewa zaczepiłaś o wystający korzeń i jak długa wywaliłaś się na ziemię pociągając za sobą Zayna. Leżeliście na śniegu. Zaczął się całować. W końcu dogonili Was fotoreporterzy. Zrobili Wam chyba z tysiąc zdjęć. Wstaliście.
- A ja Ją kocham najbardziej na świecie! – krzyknął Malik dziennikarzom prosto w twarz.
- Wariat! – powiedziałaś i zatkałaś mu usta pocałunkiem.
Wróciliście do domu. Zdjął Ci płaszcz i zaprowadził do salonu. Kolacja stała na stole i paliły się świece.
- Kiedy on to przygotował?! – pomyślałaś.
Usiedliście, jedliście i rozmawialiście. W pewnym momencie Zayn wstał.
- Zaraz wrócę. – szepnął Ci do ucha.
Chwilę potem wrócił… W stroju kowboja. Zamurowało Cię. Włączył muzykę, zmienił światło i… zaczął robić striptiz. ‘’Ihaa!’’ usłyszałaś i mało nie spadłaś z krzesła. Miałaś taką beke, że nie mogłaś wytrzymać. Ale siedziałaś i obserwowałaś. A kiedy doszło do momentu, w którym stał przed Tobą w samym mankini próbowałaś powstrzymać śmiech.  Usiadł na Tobie i zaczął Cię całować. Noc zapowiadała się dłuuga…
Rano wstałaś ok. 11. Każdy już wstał i krzątał się po kuchni. Wszyscy zaczęli gadać o tym co wczoraj robili. Ty usiadłaś i nic się nie odezwałaś.
- Mam nadzieję, że wczorajszy wieczór będzie niezapomniany… - szepnął Ci do ucha i podał kakao.
- Tego nie da się zapomnieć… - odpowiedziałaś dając mu buziaka.
Dzień spędziliście zwyczajnie. 0 21 miałyście samolot. Cały czas chodziłaś przybita. Nie chciałaś wracać…
- Kotek… przecież wiesz, że będę smsować, dzwonić, robić twitcamy… - powiedział.
- To nie to samo! – odpowiedziałaś. – Chcę Cie mieć na zawsze, nie rozstawać się z Tobą.
- Już niedługo… - dodał tajemniczo przytulając Cię.
O 20.30 byliście na lotnisku. Każda z Was ryczała jak bóbr. ‘’Kocham Cię, rozumiesz?!’’, ‘’Będę tęsknić!’’ słyszałaś. Wtuliłaś się w Malika i pocałowałaś ostatni raz. Wsiadłyście do samolotu.
- Nie chcę tak dłużej do cholery! – rzuciła Eliza.
- Już niedługo… - powtórzyłaś cytat Zayna.
Dziewczyny popatrzyły na Ciebie dziwnie nie wiedząc co masz na myśli. Obróciłaś głowę w stronę okna i zaczęłaś się zastanawiać nad słowami ukochanego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz