‘’ It's time to get up, in the morning. Got McDonalds breakfast for you…’’. To Twój budzik.
- Po co Ja nastawiłam budzik na 5 rano?! – pomyślałaś.
Chciałaś już przekręcić się na drugi bok i ponownie zasnąć, ale zachciało Ci
się pić, więc postanowiłaś zejść do kuchni i czegoś się napić.
Byłaś na schodach, gdy coś usłyszałaś… Jakby płacz. Weszłaś do salonu,
zapaliłaś światło i zobaczyłaś zapłakaną Lidkę.
- Zgaś to. – powiedziała zapalając małą lampkę koło kanapy a Ty zrobiłaś to o
co poprosiła.
- Co się stało? – zapytałaś siadając koło niej.
Ta zakryła twarz w dłoniach i rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Ej, ej… Spokojnie… - szepnęłaś przytulając ją.
- Proszę, to jest moja odpowiedź. – powiedziała wręczając Ci… test ciążowy. – 2
kreski.
Zatkało Cię. Nie wiedziałaś co masz powiedzieć. Czy gratulować czy pocieszać,
że wszystko będzie dobrze, że wszystko się ułoży. W głębi duszy cieszyłaś się…
Choć sama nie wiesz dlaczego.
- Gratulacje! Boże zostanę ciocią! – wrzasnęłaś, bo jakoś nagle Cię olśniło.
- Debilu! Cicho! – pisknęła ‘przyszła mama’.
- On jeszcze nie wie? – zapytałaś o Louisa.
- Nie… - odpowiedziała po czym rozryczała się na nowo.
- Ej… Chodź tu… - powiedziałaś i przytuliłaś ją.
- Loui mnie zabije rozumiesz?! – chciała to krzyknąć na całe gardło, ale tylko
cicho wyszeptała.
- Co?! On?! Chyba kpisz kochanie! – rzuciłaś.
- Przecież ja mam dopiero 19 lat rozumiesz?! A On?! 20… Zniszczę Mu życie
zrozum! – po tych słowach załamała się już po całości.
- Wszystko będzie dobrze! Błagam, zaufaj mi! Już widzę jak będzie się cieszył! –
tłumaczyłaś. – A poza tym chciałabyś żeby Wasze dzieci miały takich starych
rodziców?
- Nie. Ale nie takich młodych! – odpowiedziała. – Jestem załamana. I tyle.
- Oj, przestań! – ciągnęłaś dalej. – Tylko… proszę Cie: nie zrób nic głupiego.
- Dobra… Chcę zostać sama… Wracaj do łóżka. – rzuciła.
- Na pewno…? – spytałaś.
- Tak, na pewno. – odpowiedziała szybko.
Poszłaś więc do sypialni. Cały czas o tym myślałaś. Cieszyłaś się cholernie,
ale patrząc na to realistycznie… Przecież Oni mają dopiero po 20 lat…
Nawet nie wiesz jak i kiedy zasnęłaś…
Rano obudziły Cię jakieś krzyki. Podniosłaś głowę i popatrzyliście na siebie z
Zaynem pytająco. Nie wiedzieliście o co chodzi.
- Liiidkaaa! Liiidkaaaa! – usłyszałaś z dołu i już wiedziałaś o co kaman.
- Ja pierdole! – wrzasnęłaś i zbiegłaś na parter.
- Nie widzieliście Lidki? Nie wiem gdzie jest… Komórkę zostawiła… - pytał Mr.
Carrot.
- Nie, ale błagam szukajmy Jej! Szybko! Błagam! – krzyknęłaś.
Wszyscy popatrzyli na Ciebie jak na wariatkę.
- Ee? Paulina? – skomentował Liam.
- Naprawdę nie wiesz czemu Jej nie ma? – spytałaś.
- Nie? – odpowiedział Lou.
- Ja jebie… Idź zobacz co jest w salonie, na kanapie, pod poduszką. –
oznajmiłaś. (schowałaś tam test ciążowy, który pokazała Ci rano Lidka)
Louis pobiegł, przerzucił wszystkie poduszki, wziął ‘’to’’ do ręki i stał
wmurowany. Widziałaś jak spływają Mu łzy.
- Co to jest?! – wrzasnęła Eliza.
- Ona jest… w… ciąży… - wydusił z siebie Mr. Suspenders.
Każdego zszokowały Jego słowa a Niall dusił się kawałkiem wczorajszego kurczaka.
Tomlinson usiadł na kanapie po prostu się rozpłakał. Podeszłaś
do Niego.
- Błagam Cię… Nie rób Jej tego… - powiedziałaś.
- Czego?! Przecież nawet nie wiesz jak się cieszę… Płaczę ze szczęścia… Ale po
co mam to okazywać jak Lidki tutaj nie ma? Czemu nie potrafiła Mi zaufać co?
Zastawiłbym Ją?! Kochałbym jeszcze bardziej… Jak coś się Jej… Im… stanie… -
wytłumaczył.
- Nawet tak nie mów! Zacznijmy Jej lepiej szukać i to szybko. – oznajmiłaś.
- Tylko gdzie?! – zapytali retorycznie Harry i Oliwka.
- Nie możemy zadzwonić na policję, bo przecież dopiero minęło jakieś 5 godzin.
– odezwał się Zayn.
- Taa… Gdzie mogłaby pójść? – spytał Louis.
- Hmm… Chyba do żadnych przyjaciół, bo tutaj Ich nie ma… Park? – Nie… To za
łatwe… - myślał głośno Niall wytężając Swój mózg.
- Ej a może po prostu wyszła na spacer? – rzucił Liam.
- Nie… Uwierz Mi, że nie… - odpowiedziałaś.
- Nic nie przychodzi Mi do głowy. – powiedziała Monika.
- Mam! – wrzasnęłaś na cały dom. – Wakacyjny domek!
- Tak! – potwierdził Malik. – Bardzo możliwe.
- Ok., to Ja i Paulina tam pojedziemy a Wy przeszukajcie Londyn. – oznajmił
Loui.
- Jadę z Wami. – zgłosił się Zayn.
- Dobra. – zgodził się ‘’przewodniczący’’ – To chodźcie.
Wziął kluczyki od samochodu i wyszliśmy z domu.
- Daj, Ja poprowadzę. – powiedział Mr. Mirror wyrywając Mu kluczyki.
Całą drogę Tomlinson płakał co do Niego było nie podobne. Siedział z Tobą z
tyłu. Patrzył za okno. Widziałaś jak cholernie się martwi…
- Louis… - powiedziałaś łapiąc Go za rękę.
Nic nie odpowiedział tylko odwrócił się do Ciebie i po prostu się przytulił.
- Jeśli Jej… Ja pierdole! Im się coś stanie to ja tego nie przeżyję rozumiesz?!
– rzucił.
- Nic Im się nie stanie! – odezwał się Zayn. – Nie wolno Ci nawet tak myśleć.
- Dokładnie. – poparłaś Go.
Za ok. godzinę dojechaliście na miejsce.
Tylko co otworzyłaś drzwi, Loui wybiegł z nich z prędkością światła.
Weszliście do domku. Pusto.
- Nigdzie Jej nie ma… - oznajmił załamany Tomlinson.
- Jezu… - skomentowałaś. – A Oni dzwonili?
- Tak, nie ma Jej nigdzie. – odpowiedział Malik.
- Strych!- wrzasnął Mr. Carrot i popędził na ostanie piętro a Wy za Nim.
Było tam ciemno. Jak o 12 w nocy. Nic nie widzieliście, nawet nie mogliście
znaleźć włącznika światła. W końcu *pstryk* i się rozjaśniło. To co
zobaczyliście Was zszokowało…
omg !! Super rozdział ! < 3 . Czekam na następny (:
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://my--story-of-love.blogspot.com/ (:
dziekuję baardzo <3
OdpowiedzUsuńodwiedzęę ^^ ;DD
łaaaaaaaaaaał *___*
OdpowiedzUsuńAMAZAYN <3
Chce już następny rozdział ;)
aaaaaaamaaaZAAAYYN <3huehue :D
OdpowiedzUsuńniedługo powinien się pojawić ;))